Oczywiście zdarzały się momenty zwątpienia, przepłakane nocy i rezygnacja. Ale większość czasu towarzyszyła mi nieopisana radość, która napędzała mnie każdego dnia do pracy. Przez te kilka miesięcy moje życie dzieliło się na pracę i sen oraz strzępki wolnego czasu, spędzone na rozmowach z rodziną i przyjaciółmi bez których wsparcia byłoby mi zdecydowanie ciężej. Czego się nauczyłam? A może bardziej jaka się stałam? Jestem pewniejsza siebie, lepiej zorganizowana i poukładana, zdecydowanie pełniejsza pokory i szacunku do wykonywanej przez siebie i innych pracy. Tak jak wspomniałam w Nomie dużo zależy od Ciebie, odnalezienia się w tej niesamowitej machinie. Gdy załapiesz o co chodzi wtedy masz szansę nauczyć się dużo. Niektórzy tak do tego nie podchodzą, uważają że tygodnie spędzone na obieraniu tymianku czy czyszczeniu mchu są zwykła stratą czasu. Ja chyba od początku znałam swoje miejsce w szeregu i powoli zdobywałam coraz to nowe sprawności. Większości urządzeń w restauracji używałam po raz pierwszy tak samo uczyłam się nowych technik.
Noma w sama sobie nie jest duża restauracją ot kilka stolików 60 osób maksymalnie w porach lunchowej i obiadowej. Teraz gdy znam to miejsce od środka jestem podziwu dla ludzi którzy je tworzą, kilkugodzinne przygotowanie składowych danych dań jest naprawdę imponujące. Przede wszystkim liczy się tu gość, nie jako klient, ale jako osoba, która przychodzi zjeść w najlepszej restauracji świata. Nie ma mowy, żeby ktokolwiek został pominięty czy nakarmiony gorzej, tak więc nieważne czy masz alergię na gluten, orzechy czy czosnek lub jesteś weganinem. Twoje jedzenie nie będzie odbiegało od tego serwowanego innym. To urzekło mnie chyba najbardziej i z tym podejściem wychodzę stąd przede wszystkim.
Trochę jest mi przykro, że to już koniec bo to miejsca wciąga jak wir. Z drugiej strony całkiem nowe rzeczy przede mną i na pewno trochę drzwi mi się otwiera. Wciąż jestem głodna wiedzy. Chętnie spróbowałam swoich sił w jakimś nowym miejscu. To świetny start. Przede mną póki co nagroda, sobotni lunch w Nomie. Nie mogę się doczekać i zdam pełną relację już za tydzień!
tekst i zdjęcia: Maria Przybyszewska
Sponsorem relacji z pobytu Marii Przybyszewskiej w Nomie jest HERMES, producent smakowych wód funkcjonalnych. www.hermes-amita.com.pl
Zobacz też podobne artykuły
Przewodnik po Warszawie
Od pierwszego numeru UST, w którym prezentowaliśmy Berlin, i drugiego, gdzie pojawił się Poznań, opublikowaliśmy już 21 przewodników po miastach w Polsce i za granicą. Nie było wśród nich dotychczas Warszawy, choć odpowiedni bedeker jej się należy, a tutejsze miejsca znamy świetnie – ze wszystkimi ich niuansami; nie raz obserwowaliśmy jak powstają, znamy ich zawikłane
#NOMA: Kopenhago!!! Nadchodzę!
Nasza współpracowniczka, Maria Przybyszewska, właśnie rozpoczyna staż w kopenhaskiej Nomie. Jesteśmy z tego niezwykle dumni i co tydzień będziemy prezentować jej relacje z najbardziej renomowanej restauracji świata. Dziś odcinek pierwszy czyli o tym, w jaki sposób Rene Redzepi zaprosił Marię do swojej kuchni. Gdyby ktoś trzy lata temu powiedział mi, że będę w tym miejscu,
# gwiazdki Michelin, Hermes, Maria Przybyszewska, Noma, Noma restaurant, rene RedzepiArigato Noma!
Na zakończenie mojego stażu miałam przyjemność by w końcu zasiąść jako gość przy jednym ze stolików Nomy i spróbować menu składającego się z 25 pozycji. Kulka z czarnej porzeczki nadziewana jogurtem z kombucha i pyłkiem kwiatowym, kanapki z suszonych liści kapusty z pastą z rukwii wodnej i solirodu z garum z kałamarnicy czy dynia z
# flat bread, kombucha, Maria Przybyszewska, Noma, rene RedzepiNOMA i dziewczyny
Zwykło się mawiać, że kuchnia to męski temat i że najlepsi szefowie to faceci. Każda z obecnych w Nomie dziewczyn po prostu wymiata i nie daje sobie w kaszę dmuchać. Niby jesteśmy słabsze, ale tak naprawdę okazujemy się niezłymi twardzielkami. Zainspirowana rozmową z Martą Dymek, która odwiedziła mnie ostatnio w Nomie, postanowiłam napisać o tym, jak
# chefs, dziewczyny, Girls in the kitchen, Maria Przybyszewska, Noma