Składniki:
- 200g orzechów laskowych uprażonych
- 6 łyżek amarantusa *
- 1 dość twarda gruszka
- kardamon
- 1 łyżka dobrej jakości polskiego miodu
- 25 g masła
- sól
- Wieczorem nastawiamy roślinne mleko. Ujmujemy garść orzechów, całą resztę zalewamy 600 g przefiltrowanej wody. Zamykamy szczelnie plastikowe pudełko i chowamy na noc do lodówki. Po przebudzeniu miksujemy wszystko w blenderze kielichowym przez 3 minuty. Całość przelewamy przez lnianą ściereczkę bądź gazę, odciskając całe „mleko” od „pulpy”**.
- Amarantus zalewamy taką ilością wody, aby był przykryty na 2cm, solimy. Gotujemy przez 20 minut i odcedzamy na drobnym sitku. Następnie zalewamy kaszkę mlekiem orzechowym (ilość podobnie jak woda) i gotujemy, doprawiając kardamonem, aż wchłonie cały płyn – ok. 10 minut***.
- W międzyczasie myjemy gruszkę. Kroimy w grubą kostkę, pozbywając się gniazda nasiennego. Nie obierajmy ze skóry, jeśli nie ma takiej konieczności – nie pozbawiajmy się wartościowego błonnika i pektyn. Rozgrzewamy w rondelku masło i na średnim ogniu prużymy gruszkę, nie mieszając zbyt często, aby się zrumieniła i nie rozpadła. Zdejmując z ognia, dodajmy łyżkę miodu (lub ksylitolu – w opcji wegańskiej) i delikatnie wymieszajmy.
- Kaszkę serwujemy z gruszkami, posypane orzechami laskowymi, które pozostawiliśmy poprzedniej nocy, nastawiając mleko. Smacznego, weekendowego śniadania.
* Ja z reguły gotuję sobie więcej. Gotowanie jest dość czasochłonne, a podgotowaną kaszkę można spokojnie przechowywać do 3 dni w lodówce i odgrzewać na śniadanie z mlekiem roślinnym bądź sokiem owocowym, co trwa już tylko kwadrans.
** Mleka powstanie znacznie więcej, niż jest potrzebne, ale wg mnie nie ma sensu robić mniejszej ilości – przyda się na następne śniadanie bądź do wegańskich wypieków.
*** Jestem zwolenniczką gotowania amarantusa najdłużej, jak się da – uważam, że im bardziej napęczniały i skleikowany, tym smaczniejszy.
Przepis: Magdalena Święciaszek, zdjęcia: Magazyn USTA.