Składniki (na 5 porcji):
gryczany popcorn*
- 400 g kaszy gryczanej
- 200 ml oleju roślinnego
zupa:
- 800 g fasoli biały jaś – namoczonej przez noc, wypłukanej i odsączonej
- 2 średniej wielkości marchewki – obrane i pokrojone w drobną kostkę
- 1 nie duża cebula – obrana i pokrojona w drobną kostkę
- 3-4 gałązki selera naciowego – umyte i pokrojone w drobną kostkę
- 5 listków laurowych
- 6 ziaren ziela angielskiego
- 6-8 gałązek tymianku + listki do przybrania
- 4 łyżki stołowe oliwy z wytłoczyn oliwnych
- 3 l wody
- sól i pieprz do smaku
- 1/2 łyżeczki wędzonej papryki
Zaczynamy od przygotowania popcornu: najlepiej dzień wcześniej. W litrze osolonego wrzątku gotujemy kaszę prawie na miękko. Odcedzamy i studzimy. Wykładamy cienką warstwą na papier do pieczenia i suszymy w nagrzanym do 120 stopni piekarniku kilka godzin do momentu, aż kasza zacznie przypominać nieugotowane ziarna. Tak przygotowane ziarna możemy przechowywać w suchym, szczelnie zamkniętym pudełku nawet do 3 miesięcy. Rozgrzewamy olej do 220 stopni. Na nieduże metalowe sitko wykładamy 1 łyżkę stołową wcześniej osuszonej kaszy. Zanurzamy we wrzącym oleju na 5-10 sekund tak, aby przypominała dmuchany ryż. Odsączamy na ręcznikach papierowych. Powtarzamy tę czynność kolejnych 5 razy.
Do garnka wkładamy fasolę, marchewkę, listki laurowe, ziele angielskie i gałązki tymianku. Zalewamy wodą i gotujemy pod przykryciem prawie do miękkości fasoli. Jeżeli na powierzchni pojawi się piana – zdejmujemy ją i odlewamy do zlewu. Rozgrzewamy oliwę na patelni i delikatnie smażymy cebulę wraz z selerem naciowym około 10 minut. Dodajemy do prawie ugotowanej zupy i kontynuujemy gotowanie kolejne 20 minut. Pozbywamy się listków laurowych, ziela angielskiego i tymianku. Solimy i pieprzymy do smaku, a na koniec posypujemy wędzoną papryką.
Rozlewamy do talerzy, dekorujemy świeżymi listkami tymianku i popcornem gryczanym.
* Gryczany popcorn świetnie współgra z nutami świeżego tymianku. Przygotowanie go jest co prawda nieco czasochłonne – ale świetnie się przechowuje i kiedy znowu przyjdzie nam ochota na dodanie go do innej zupy lub sałatki – będzie sobie grzecznie na nas czekał w postaci pół-produktu.
Przepis: Mickey Rotten, zdjęcie: Krzysztof Kozanowski/magazyn USTA