JEMY, MÓWIMY, CAŁUJEMY
WYDARZENIA

Fala, sople i czeczot

Taka propozycja nie zdarza się co dzień! Przeprojektować Opasły Tom, flagową restaurację Kręglickich to duża rzecz, jak zareagowaliście na tę ofertę?
Dominika: Wiedzieliśmy, że jest to już istniejący, znany i dobrze prosperujący lokal, który zmienia lokalizację. To dla nas nietypowa sytuacja bo zazwyczaj pracujemy nad zupełnie nowymi konceptami gastronomicznymi, budując je od podstaw. W tym wypadku wyzwanie polegało na tym aby w nowej lokalizacji – większej, zupełnie innej niż poprzednia znaleźć nowy, świeży pomysł dla istniejącego miejsca zachowujące jednocześnie jego charakter. Musieliśmy przygotować nowe otwarcie.
Paweł: Wiedzieliśmy też, że będziemy pracować z bardzo doświadczonymi restauratorami – rodziną Kręglickich, która działa na polskim rynku gastronomicznym od niemal 30 lat. To także była dla nas nowość bo zawsze współpracowaliśmy z gastro debiutantam, no i nigdy z całą rodziną 🙂 A tu mamy dwa pokolenia zaangażowane w firmę i chyba największe w Polsce doświadczenie restauratorskie.
Stres?
Dominika: Trochę tak! Ale bardziej świetne wyzwanie!

 

 

No i to Wasza pierwsza realizacja w stolicy!
Paweł: Pierwsza gastronomiczna, bo kilka lat temu zaprojektowaliśmy tu klub squasha w jednej z wyburzonych już dziś hal fabryki Waryńskiego na Woli. To był świetny projekt i nasza pierwsza publikacja w magazynie Frame.

 

 

Od czego wyszliście?
Dominika: Przede wszystkim od rozmowy z całą drużyną Kręglickich. Okazało się, że takim powracającym słowem kluczem jest „zmiana”. Ale nie w kategorii rewolucji tylko raczej ewolucji. Zmiana pokoleniowa, zmiana lokalizacji ale też zmiana warty w kuchni bo Opasły Tom charakteryzuje koncepcja zmieniających się szefów kuchni – rezydentów. Mieliśmy przy tym poczucie, że jest tu też kawał historii w kontekście samego lokalu, jak i jego nowej lokalizacji i do tego też trzeba się odnieść.
Paweł: Szukaliśmy różnych tropów. Postanowiliśmy na przykład odtworzyć wzór z posadzki – ten zygzak z lastryko z lat 50. – z poprzedniej lokalizacji Opasłego, mieszczącego się wcześniej w Państwowym Instytucie Wydawniczym przy Foksal (stąd też wzięła się nazwa lokalu). Sala, w której teraz siedzimy ma z kolei charakter kameralnej biblioteko-czytelni – to też odniesienie do historii powstania Opasłego.
Dominika: Na etapie prac projektowych przyszła do nas Agnieszka ze zdjęciami mieszczącego się tu na początku XX lokalu Oaza – słynnej restauracji z kabaretem i dansingiem. I tak Oaza stała się inspiracją dla zaaranżowania sekretnego pokoju z tylko jednym stolikiem, który subtelnie nawiązuje wystrojem właśnie do tamtego czasu.

 

Opowiedzcie mi jeszcze o zmianie, jak postanowiliście ją wyrazić.
Dominika: Pierwszy Opasły był lokalem, który stanowił wypadkową różnych czynników związanych ze swoim kontekstem zarówno pod względem charakteru, jak i aranżacji wnętrza. Przez lata ewoluował od kawiarni w księgarni PIW do regularnej restauracji, o wyrazistym profilu gastronomicznym.
W nowej lokalizacji z góry było wiadomo co to za miejsce i tym razem projekt mógł zostać zrobiony od A do Z co nam jest bardzo bliskie. Zmianą było zatem samo podejście do aranżacji wnętrz – tym razem znacznie bardziej kompleksowe, dotykające najmniejszych detali.

 

 

Ile tu jest metrów?
Paweł: Ponad 260 z serią pomieszczeń różnej skali rozłożonych na dwóch poziomach. Cztery razy więcej miejsca niż w starym Opasłym Tomie ale też bardzo trudna przestrzeń pod względem funkcjonalnym.

 

 

 

Jak podzieliliście przestrzeń?
Dominika: Góra, która ma największa salę z wielkimi oknami i fantastycznym widokiem na warszawski Teatr Wielki jest bardziej reprezentacyjna, tu siada się, żeby celebrować ważne wydarzenia. Także na górze znajduje się bar z czytelnią czyli salą, w której można wypić kawę lub koktajl. Z kolei na bardziej kameralnym dole można się ukryć i mieć widok na kuchnię albo wybrać salę z winami.

 

Przejedźmy się. Opasły wita nas holem wejściowym.
Dominika: Tu mamy szatnię, okazałą szafę obłożoną czeczotą czyli fornirem o bardzo dekoracyjnym rysunku. My wykorzystaliśmy czeczotę topoli, która pojawia się także na innych zaprojektowanych specjalnie dla Opasłego meblach – między innymi na ruchomych barkach.

 

Na ścianach w salach mamy z kolei tkaniny…
Dominika: Tak, mamy tkaniny. Dużo tkanin. Ale nie bylibyśmy sobą gdyby nie były użyte w nieco inny niż klasycznie, bardziej nowatorski sposób. Tym razem opięliśmy aksamit na blachach falistych i tak wykończyliśmy praktycznie wszystkie sale różnicując jedynie kolor tkaniny. Każda z sal w zależności od charakteru jest w innym kolorze: koralowym, szałwiowym, miodowym i atramentowym. Zabieg z ‚falującymi ścianami’ poza tym, że scalił wizualnie wszystkie pomieszczenia, sprawił też, że jest tu bardzo dobra świetna akustyka.

 

No i są piękne lampy – które podobnie jak w waszych poprzednich projektach zaprojektowaliście sami używając kloszy z polskich hut szkła. Mają jakąś nazwę?
Dominika: Te nazywaliśmy je soplami (śmiech)! O pomysł było łatwo bo tak jak wspomniałaś bardzo lubimy polskie szkło. Trzeba było jednak zaprojektować do nich całą technologię, zbudować stelaż i wymyślić, jak zrobić tak, żeby równomiernie ale też ekonomicznie świeciły.

 

 

Są tu też wasze krzesła, seria dla Fameg, która miała premierę w ubiegłym roku w Mediolanie.
Paweł: Tak są trzy modele z serii NOPP – krzesła i stołki barowe. Pierwszy raz użyte w takiej skali, w jednym miejscu, do ze specjalnie zaprojektowanym wykończeniem.

 

 

 

Z tego co wiem, projekt Opasłego już na etapie realizacji przeszedł małą rewolucję?
Paweł: Nawet nie małą. Wielką! Po 4 miesiącach pracy, jeszcze w fazie projektowej ale już po rozpoczęci części prac budowlanych postanowiliśmy przeprojektować praktycznie wszystkie wykończenia, materiały i ich zastosowanie.. Ja często tak mam – chodzę dookoła projektu, jestem wkurzony, bo coś mi nie gra. Cały czas miałem wrażenie, że brakuje nam mocnej estetycznej myśli przewodniej, wiec efektu mocnego też nie będzie.

Dominika: Doszliśmy do wniosku, że poza świetnymi, szlachetnymi materiałami, żeby połączyć serię tych wszystkich pomieszczeń w jedną spójną całość powinniśmy poszukać wspólnego mianownika. Stała się nim właśnie falująca na wszystkich ścianach tkanina.

 

 

 

Jak inwestor zareagował, na tę zmianę koncepcji? Pewnie się zestresował?
Dominika: Nie było to łatwe. Jednak mimo początkowych wątpliwości wygrał argument spójności i tak naprawdę prostoty rozwiązania, które jak to zwykle bywa w przypadku prostych rzeczy okazało się super trudne do realizacji ale to już inna historia (śmiech)
Paweł: Było jednak warto. Efekt końcowy – jak sądzimy – jest dużo bardziej spektakularny.

 

Wróćmy jeszcze do materiałów. Wspomnieliście już czeczotę topolową. Siedzimy teraz przy marmurowych stolikach. Mają niewyszlifowane blaty. Sa lekko szorstkie, surowe, piękne!
Paweł: Takie wykończenie – zwane przez kamieniarzy anticato wydobywa według nas kwintesencję kamienia. Wszystkie jego naturalne nierówności. Na rynku jest teraz tyle materiałów kamienio, drewno, stalo, podobnych, że staramy się używać w naszych projektach materiały tak wykończone żeby pokazać ich prawdziwy wygląd, budowę, charakter. Ich naturę.

To fakt. Co ciekawe nie zapominacie o projekcie z chwilą, gdy restauracja otwiera drzwi. Jeszcze was tu potem można spotkać, gdy obserwujecie jak funkcjonuje wnętrze, czy światło jest dobrze ustawione, czy meble dobrze rozstawione, nawet dajecie uwagi co do menu i obsługi!
Dominika: Tak bo chcemy, żeby miejsce dotrzymywało obietnicy, którą daje jako piękny projekt. Dlatego zawsze bardzo nam zależy, żeby zrealizowane miejsce nie tylko świetnie wyglądało ale przede wszystkim znakomicie działało. Żeby spełniało oczekiwania pod każdym względem, a genialnie jest gdy je przekroczy.

Tego wam i Opasłemu życzymy!

 

 

BUCK.STUDIO założone przez architektów Dominikę Buck i Pawła Buck, wielokrotnie nagradzane, multidyscyplinarne studio zajmujące się projektowaniem wnętrz, przedmiotów oraz identyfikacji wizualnej. Specjalizuje się w opracowywaniu konceptów i strategii dla przestrzeni publicznych, z fokusem na gastronomię. Realizuje projekty w Polsce i zagranicą. Autorzy projektów m.in. bistro Dinette, kina Nowe Horyzonty, nagrodzonej w Londynie i Nowym Jorku cukierni Nanan oraz restauracji Campo, która w 2018 roku otrzymała w Londynie nagrodę za najlepszy projekt wnętrz restauracji na świecie, a w 2019 prestiżową nagrodę German Design Award.
www.buck.pl

 

 

Rozmawiała Monika Brzywczy, zdjęcia: Pion

Zobacz też podobne artykuły

Wszystkie wydania ust
  • nr 29

  • nr 28

  • nr 27

  • nr 26

  • nr 25

  • nr 24

  • nr 23

  • nr 22

  • nr 21

  • nr 20

  • nr 19

  • nr 18

  • nr 17

  • nr 16

  • nr 15

  • nr 14

  • nr 13

  • nr 12

  • nr 11

  • nr 10

  • nr 9

  • nr 8

  • nr 7

  • nr 6

  • nr 5

  • nr 4

  • nr 3

  • nr 2

  • nr 1

Nasze przewodniki po miastach
  • Kraków

  • Lizbona

  • Polskie góry

  • Bangkok

  • Lato

  • Kioto

  • Mediolan

  • Singapur

  • Warszawa

  • Warszawa

  • Berlin