JEMY, MÓWIMY, CAŁUJEMY
LUDZIE, PRZEPISY

Duży kęs słońca

Pamiętasz, kiedy pierwszy raz pomyślałeś, że jedzenie może być zdrowe? I że to ważne, żeby takie było?
Od zawsze uprawiałem sport, grałem w tenisa i w hokeja, więc ten prozdrowotny aspekt odżywiania gdzieś w tle zawsze był obecny. Choć jako dzieciaki mieliśmy skłonność do tego, żeby pomiędzy szkołą a treningami biec do McDonalda. Oczywiście rodzice zwracali nam uwagę, że to nie najlepszy wybór. Ale, szczerze mówiąc, pierwszy zdrowy posiłek zaserwowałem sobie sam!

Co to było?

Marchewki. Po prostu surowe marchewki, które chrupałem jak królik. Nie lubiłem pomidorów ani jabłek, za to marchewki były okej. Miałem wtedy 15‐16 lat i zaaplikowałem je sobie jako pewnego rodzaju antidotum na niezdrowy tryb życia, który wtedy prowadziłem. Bo w tym czasie próbowałem wszystkich narkotyków, jakie wpadły mi w ręce. Marchewki miały więc być pewnego rodzaju kamuflażem dla bardzo niezdrowych rzeczy, które robiłem. No i na pewno poprawiały kolor skóry, z szaro‐ziemistego na nieco bardziej optymistyczny. Zacząłem wtedy czytać książki i magazyny o zdrowym odżywianiu – co jest dobre na oczy, na włosy, na trawienie, na skórę. Kiedy odstawiłem używki, miałem depresję przez rok czy dwa. Jedyne, co mi wtedy pozostało – to właśnie wiedza o zdrowym jedzeniu. I na tym się skoncentrowałem. Prześledziłem mnóstwo internetowych kursów, całą energię włożyłem w zgłębianie informacji na ten temat. W tym czasie uczyłem się w różnych szkołach, byłem chyba w sześciu czy siedmiu różnych placówkach!

O rany, czemu aż w tylu?

Bo nigdzie nie umiałem zagrzać miejsca dłużej, przestrzegać za‐ sad, i w rezultacie mnie wyrzucali. Aż w końcu, kiedy skończyłem 21 lat, trafiłem do szkoły kulinarnej w Brugii, a potem zacząłem pracować w belgijskiej restauracji, która serwowała zdrowe jedzenie, zgodnie z zasadą niepodnoszenia temperatury przy gotowaniu powyżej 65 stopni. Byłem zafascynowany tą metodą, bo widziałem, jaki to ma wpływ na mój sposób jedzenia. To było olśnienie! Pojechałem też do Santa Monica w Kalifornii, żeby uczyć się u Mafihew Kenneya, jednego z najlepszych szefów kuchni, jeśli chodzi o raw food. I trafiłem do Hippocrates Health Institute na Florydzie. To jedno z najbardziej zaawansowanych centrów badawczych na świecie. Leczy ludzi chorych na raka, ale we współpracy z naukowcami z wielu uczelni prowadzi też zaawansowane badania na temat wpływu żywności na zdrowie. Ma świetne wyniki w leczeniu – poprzez holistyczne podejście, pracę z jedzeniem i energią.

 

Co cię zaciekawiło w ich podejściu?

Zazwyczaj naukowcy nie postrzegają jedzenia jako energii. Ale ono ją posiada. Ma wibrację!

 

Brzmi tajemniczo. Co to znaczy?

Wszystko we wszechświecie, każdy byt ma swoją energię, odczuwalne wibracje. W jakimś momencie życia stajemy się na to wrażliwi, zaczynamy to rozpoznawać. Dostrzegać, że jest coś więcej niż materialny wymiar świata. To tak jak z emocjami, nie widzimy ich, a przecież z pewnością istnieją. Jeśli ludzie są nieszczęśliwi, mają niską wibrację. Tak samo jest z żywnością. Cała energia pochodzi ze Słońca – bez niego nie istnielibyśmy ani my, ani nasz pokarm. Produkty, które jemy, też mają energię – wibracje właśnie. O niskiej albo wysokiej częstotliwości. Im ta częstotliwość jest większa, tym zdrowsze jedzenie. Te wszystkie zielone warzywa, dojrzałe owoce, kiełki, algi… To składniki, które złapały najwięcej promieni słonecznych. Dlatego w dobrze zbalansowanej diecie powinno być ich najwięcej.

 

Jakie jedzenie jest tym najbardziej energetycznym, które zdarzyło
ci się jeść?
Oczywiście takie, które zostało zrobione z miłością! Na przykład tost z masłem i serem robiony przez moją babcię. Niespecjalnie zdrowy, ale związany z dobrymi uczuciami. No, ale najwięcej wartości mają produkty, które dojrzewały w słońcu: owoce, warzywa, sałaty, zioła. Więc najważniejsze pytanie to: ile słońca jest w moim jedzeniu? Najwięcej mają go najbardziej zielone (po długim procesie fotosyntezy), ciemnoliściaste warzywa: szpinak, jarmuż, brokuły oraz zioła, od kolendry i pietruszki po bazylię.

 

Zalecasz, by pić je w postaci soku z wolno tłoczącej wyciskarki do warzyw. Najlepiej jako pierwszy posiłek zamiast śniadania.
Tak jest najzdrowiej! Tłocząc je na zimno, zachowujemy wszystkie własności odżywcze warzyw. A spożywając je w formie soku, nie marnujemy energii na żucie i trawienie. Organizm przyswaja szybciej całe dobro. Człowiek działa tak, że w nocy, podczas snu, jego komórki oczyszczają się najbardziej efektywnie. Kiedy jemy pokarmy stałe, wydzielają się soki trawienne i nasz organizm przestawia się z oczyszczania na trawienie. Dlatego warto maksymalnie wydłużyć okres bez jedzenia, rano pijąc właśnie płyny – wodę z cytryną, herbatę oczyszczającą, sok. Ja lubię miks tymianku, pieprzu kajeńskiego i cytryny. Stąd dzisiejsza popularność diety opartej na przerywanym poście. Ludzie czują się po niej bardzo dobrze i chudną, pozbywają się niepotrzebnych złogów tłuszczu. Czują energię.

 

 

Ciąg dalszy rozmowy oraz więcej przepisów na zdrowe dania  w USTA 25, można je kupić TU

 

 

Energetyzująca zupa z ogóra i natki

  • →  1 pęczek natki pietruszki
  • →  2 łodygi selera
  • →  1 ogórek, obrany
  • →  1 biała cebula
  • →  1 ząbek czosnku
  • →  1 mała garść szpinaku

→ 1⁄2 awokado
→ sok z ćwiartki cytryny → 5 łyżek oliwy
→ 1 łyżeczka soli morskiej

(Laurent używa soli z Guérande)

Odkładamy 10 gałązek natki. Resztę, razem z pokrojonymi na ka‐ wałki selerem, ogórkiem, cebulą i czosnkiem oraz szpinakiem, gotujemy na parze przez 15 minut. Następnie wrzucamy do blendera, wlewamy pół szklanki wody z gotowania na parze (lub więcej, jeśli chcemy, aby zupa była rzadsza), dodajemy awokado, sok z cytryny, oliwę i sól. Miksujemy, aż płyn będzie jednolity i gładki.

 

 

 

Rozmawiała: Monika Brzywczy, zdjęcie: Krzysztof Kozanowski

 

Zobacz też podobne artykuły

Wszystkie wydania ust
  • nr 29

  • nr 28

  • nr 27

  • nr 26

  • nr 25

  • nr 24

  • nr 23

  • nr 22

  • nr 21

  • nr 20

  • nr 19

  • nr 18

  • nr 17

  • nr 16

  • nr 15

  • nr 14

  • nr 13

  • nr 12

  • nr 11

  • nr 10

  • nr 9

  • nr 8

  • nr 7

  • nr 6

  • nr 5

  • nr 4

  • nr 3

  • nr 2

  • nr 1

Nasze przewodniki po miastach
  • Kraków

  • Lizbona

  • Polskie góry

  • Bangkok

  • Lato

  • Kioto

  • Mediolan

  • Singapur

  • Warszawa

  • Warszawa

  • Berlin