Jego restauracyjne imperium mieści się w samym centrum miasta przy Nahalat 57. To dwie sąsiadujące ze sobą restauracje – highendowa Catit oraz bardziej codzienna Mizlala, gdzie lunch lub kolacje można zjeść zarówno przy długim barze, jak i przy drewnianym, pozbawionym obrusa stoliku. Obie tego wieczoru wypełnione były gośćmi po brzegi, miejsca zarezerwowano na kilka dni wcześniej, więc o spontanicznej wyprawie na polsko-izrealski wieczór można było tylko pomarzyć. Amaro pojawił się ze swoimi składnikami (plotki głosiły, że część z nich przywiózł dla naszego flagowego kucharza sam prezydent). W menu znalazły się między innymi wędzona śliwka + chrzan + topinambur; śledź + szczypiorek; dziczyzna + gryka + nasiona czarnej cebuli, a na deser sernik borowikowy, kurki z rokitniki, beza borowikowa i krówka jałowcowa podane na jadalnym mchu. Meir Adoni zaproponował talerz „żydowskich” przystawek z m.in. kuglem, gefilte fish a la Catit, pieczoną w ziołach i wiśniach pierś kaczki i na deser wiśniowe minestrone z pierożkami wypełnionymi ricottą. Było rewelacyjnie, a my testowaliśmy też kilka dan, które są w codziennej karcie restauracji i wiemy, że warto wrócić tu też kiedy nie ma wydarzeń specjalnych (szczególnie ceviche z łososia na lukrecjowym biszkopcie z imbirem, tapioką tajską bazylią i marchewkowym winegretem). Z kuchni dobiegały głosy zachwytu nad polskim szefem kuchni podobno praca z nim była dla całego zespołu rodzajem intensywnych warsztatów, podczas których wiele nauczyli się o roli produktów, lokalności i sezonowości. Byli zachwyceni. My, goście także.
Poleć ten artykuł na Facebooku lub skopiuj linkZobacz też podobne artykuły
Przewodnik po Warszawie
Od pierwszego numeru UST, w którym prezentowaliśmy Berlin, i drugiego, gdzie pojawił się Poznań, opublikowaliśmy już 21 przewodników po miastach w Polsce i za granicą. Nie było wśród nich dotychczas Warszawy, choć odpowiedni bedeker jej się należy, a tutejsze miejsca znamy świetnie – ze wszystkimi ich niuansami; nie raz obserwowaliśmy jak powstają, znamy ich zawikłane
#BESTIA
Rodrigo Larios, mój eks-szwagroszczak, to prawdziwa bestia – tyleż w sensie metaforycznym, co quasi-dosłownym. Ta impulsywna, radykalna, obdarzona potężną posturą i płomiennym spojrzeniem alfa od lat mieszka w meksykańskiej selwie i tam realizuje swoje architektoniczne fantazje. Tworzone przezeń kuriozalne konstrukcje przypominają gniazda gigantycznych insektów. Jak każdy „szalony” architekt, Larios bez skrępowania operuje skalą: living room
#Polska na Gourmet
Kilka dni temu USTA uczestniczyły w festiwalu kulinarnym Gourmet w Budapeszcie. Mieliśmy przyjemność spróbować dziesiątek potraw i win serwowanych tu przez najlepsze węgierskie restauracje i winnice. A także dopingować Mateusza Wichrowskiego z Brasserie Warszawska, który na scenie festiwalowej promował polską kuchnię. Gourmet to przedsięwzięcie na wielką skalę. Pod gołym niebem, na terenie gigantycznego Millenáris Park wystawiło
#Opera i deskorolka
Krakowski Zenit to mały gabinet osobliwości. Jego ściany ozdobiono gęstą mozaiką z grafik, zdjęć, malarstwa, obiektów, pamiątek i skarbów zgromadzonych przez właścicieli. Dobrze zaprojektowane wnętrze i nie gorsze jedzenie zarówno śniadaniowe, jak i obiadowe. Śniadanie vege lub kiełbasa z popiołem, kawa przelewowa albo latte, ceviche czy zupa pomidorowa. Zenit daje wiele możliwości, no i jest
# kawiarnia, Kraków, śniadanie, zenit