Wnętrze robi wrażenie: wysokie, dominuje surowa cegła, jasne, drewniane meble i lampy stylizowane na fabryczne. Wchodząc do środka, musimy dokonać wyboru: czy zajmujemy miejsce w sali po lewej stronie od wejścia przy tradycyjnym stoliku, czy po prawej, w pomieszczeniu zdominowanym przez ogromną kuchenną wyspę, wokół której można zasiąść na wysokich stołkach. My wybraliśmy wariant drugi, który pozwala na przyglądanie się pracy kucharzy; ich krzątanina wśród rondli, piekarników i palników na kuchennym ringu Wschodniej to spektakularne show, które tworzy atmosferę tego miejsca. Najczęściej załogą dowodzą bezpośrednio sami szefowie – Mateusz Gessler i Robert Kondziela – którzy przy okazji chętnie konwersują z gośćmi i doradzają, co zamówić. A wybór jest spory, opisany kredą na ogromnej tablicy nad barem. Wschodnia to przede wszystkim dania kuchni polskiej z elementami francuskiej. Zaczynamy od śledzia w oleju lnianym z puszystym musem chrzanowo-jabłkowym z chrupiącą bułeczką – rewelacja. Tatar wołowy (36 zł) – drobno posiekany: klasyka. Tuk, czyli szpik z solą himalajską (19 zł), z łatwością wypada na zarumie- nioną grzankę (staramy się zapomnieć, ile to danie ma cholesterolu!). Ogony wołowe w sosie chrzanowym (19 zł), delikatne, mięso dzieli się na włókna. Wreszcie grasica w koniaku (28 zł) – świetne połączenie. Na drugie Magret de Canard (49 zł) czyli kacza pierś marynowana w pomarańczach i whi- sky, najpierw delikatnie zgrillowana, potem jeszcze dopieczona, na talerzu
pojawia się w towarzystwie cienkich płatków marchwi, gruszki i pora. Wyśmienita. Bryzol, glazurowany musztardą, podsmażany na grillu, bezbłędny. Warto zamówić menu degustacyjne (120 zł), w skład którego wchodzi osiem małych porcji poszczególnych dań. Może najsłabszym punktem Wschodniej są desery, z których żaden nie rzucił nas na kolana: sernik, makowiec, tort czekoladowy były jedynie poprawne. Ale to nic, bo atmosfera jest urzekająca, w jakiś tajemniczy sposób udaje się połączyć wyjątkową dbałość o gościa z poczuciem nieskrępowania, nonszalancją, swobodą. Nieuniknione są porównania z U Kucharzy. Obaj panowie, zarówno Mate- usz Gessler, jak i Robert Kondziela, przepracowali tam ostatnich kilka lat. I ten wpływ wyraźnie widać. Zarówno w tym, co w karcie (wiele punktów wspólnych, w tym flagowy tatar), jak i w stylu prowadzenia restauracji. Wschodnia to wielkie przedsięwzięcie. Prawie 800 m kw. i 21 kucharzy! Dlatego właściciele porządnie przygotowali się do animacji swojego gigan- ta. Można tu nie tylko zjeść przez całą dobę (sic!), siedem dni w tygodniu, ale też wynająć stół, przy którym można samemu gotować ze znajomymi. Można też wynająć szefa kuchni, który będzie gotował dla nas i naszych znajomych, lub po prostu zorganizować warsztaty kulinarne jako imprezę firmową.
Wschodnia przyjemność
