Sympatię do północy zauważyć można już od progu. Wnętrze zostało urządzone przy użyciu niemal wyłącznie naturalnych materiałów, jak na przykład dąb, z którego wykonane są wszystkie stoły czy beton, z którego odlano kontuar barowy. Charakterystyczne lampy pochodzą z Kopenhagi, a zastawa, o wymownej nazwie Norm jest również duńską produkcją. Lokal znajduje się w budynku dawnej stajni ułańskiej, w Starych Koszarach w Poznaniu. Z racji szacunku do miejsca, a także zamiłowania do stylu północy ściany zostały jedynie odświeżone, a do wykończenia kuchni i baru użyto surowych, porozbiórkowych desek.
Właścicielki zauważyły, że w kuchni Polaków i Skandynawów królują podobne produkty ze względu na na zbliżone warunki klimatyczne. Jednak uznały, że korzystając z lokalnych i sezonowych produktów, wciąż będą w stanie zaproponować gościom dania na swój sposób egzotyczne i nietuzinkowe. Menu restauracji oparte jest na skandynawskim szkielecie, jednocześnie mnóstwo w nim eklektyzmu i nowoczesnych rozwiązań. W Lars, Lars & Lars zjeść można między innymi duńskie Smoerrebroed z polędwicą, makrelą i krewetkami, śledzie w autorskich zalewach lub Pokusę Janssona z anchois. Pokusa to typowo szwedzka potrawa, serwowana na Boże Narodzenie i Wielkanoc, jest rodzajem zapiekanki z anchois, ziemniaków i cebuli z dodatkiem śmietany i masła. Obok typowo skandynawskich przysmaków w karcie znaleźć można steki, kaczkę i jagnięcinę sous-vide. W najbliższej przyszłości ma pojawić się też dziczyzna, mule czy mało znane, duńskie sery. Dodatkowo, codziennie w porze lunchu pojawiają się dwa inne dania do wyboru. Jako, że cała załoga jednogłośnie deklaruje miłość do północy, naczelny Lars, czyli szef kuchni, Michał Orłowski, najchętniej wypoczywa w Nordkapp, a jego kulinarne inspiracje, to nic innego, jak Noma i Faviken.
Lars, Lars & Lars jest owocem zamiłowania do Skandynawii, dopracowanym w najdrobniejszym szczególe. Nazwa restauracji zdradza nie tylko tę pasję właścicielek, ale też ich poczucie humoru: – to także hermetycznie zabawny cytat z „Priscilli, królowej pustyni – opowiadają – zdezelowana Priscilla (różowy autokar) została bowiem pożyczona od trzech miłych, szwedzkich turystów o imionach, a jakże, Lars, Lars i Lars. Jako, że kochamy Priscillę, a do Larsów mamy słabość, nasz kawałek Skandynawii mógł się nazywać wyłącznie tak. Wygląda na to, że wyprawa do Skandynawii nie obejmuje już przeprawy przez morze, ani lotu samolotem, wystarczy dotrzeć do Poznania.
Lars, Lars, Lars
POZNAŃ, ul. Wojskowa 4
www.larslarslars.pl
Tekst: Dorota Ziółkowska, zdjęcia: Lars, Lars, Lars