Składniki:
- 1 duży filet z sandacza (lub 2 małe)
- 200 g łamanej kaszy jęczmiennej perłowej
- 1-2 korzenie skorzonery (zwanej wężymordem)
- 1/3 pęczka natki pietruszki i 1/3 pęczka kopru
- świeża biała trufla*
- oliwa
- masło
1. Kaszę prażymy na suchej patelni, a gdy zbrązowieje, zalewamy ją wodą, po minucie odcedzamy i płuczemy. Zalewamy świeżą porcją płynu, solimy, gotujemy al dente. Odcedzamy, doprawiamy oliwą, drobno posiekanymi ziołami i ewentualnie… solą. Wydaje się, że dużo, ale tak na prawdę, doprawiając danie na poszczególnych etapach gotowania, zużywamy o wiele mniej przypraw, a na dodatek efekt smakowy będzie mierny, gdy zrobimy to tuż przed końcem.
2. Skorzonerę obieramy (w gumowych rękawiczkach, bo klei i brudzi), kroimy na skośne kawałki, a jeśli korzeń jest gruby, przekrójmy je jeszcze wzdłuż na pół. Przetrzymujmy ją w wodzie. Bardzo szybko utlenia się jej kolor. Smażymy na maśle, na średnim ogniu, doprawioną solą, aż będzie miękka.
3. Filet kroimy na skośne kawałki. Na patelni rozgrzewamy 2 łyżki oliwy i smażymy rybę od strony skóry. Doprawiamy odrobiną soli, a gdy skórka będzie złota i chrupiąca, przekręcamy rybę, zmniejszamy ogień o połowę i dorzucamy 2 łyżki masła.
4. Na talerz nakładamy kaszę, układamy rybę i polewamy tłuszczem z patelni, obok skorzonerę, a następnie posypujemy świeżo startą truflą.
* tak, wiem – biała trufla w Polsce… W sklepach z włoskimi produktami można dostać oliwy aromatyzowane truflą, warto poszukać takiej dobrej jakości, bo smak jest tego wart. Równie dobrze może się też okazać, że trufli nie lubicie – dlatego zrezygnujcie z niej w tym daniu na rzecz odrobiny smażonego na złoto „kuskusu” z kalafiora (zmiksowane różyczki na kawałki wielkości właśnie owej marokańskiej kaszki – prosta sprawa)
Przepis: Magdalena Święciaszek, zdjęcie: Magazyn USTA.