Do Japonii przywędrował z Chin w XIX wieku. Składa się z intensywnego bulionu – gotowanego nawet przez kilka dni- wieprzowego lub drobiowego, cienkiego makaronu i dodatków. Różnią się one w zależności od miejsca, w którym jest podawany. Plastry wieprzowiny lub kurczaka Chasu, prażony por, kiszony korzeń rzepy, kukurydza albo plastry boczku marynowane w winie. Wszystko przysypane jest drobno posiekaną dymką. Rameny różnią się od siebie w zależności od regionu Japonii. Nie ma też jednego oryginalnego przepisu. Każdy kucharz, każdy bar w Tokijskim metrze, każda rodzina w Japonii przygotowuje Ramen w nieco inny sposób. Można go kupić wszędzie. Powszechne są samoobsługowe bary, gdzie tylko wrzuca się monety do automatu zainstalowanego przy wejściu. Popularne jest spożywanie Ramenu przed, po lub w trakcie picia alkoholu.
Shio Ramen jadłem w Tekeda Sushi na Starym Mieście w Warszawie. Był to drobiowy wywar z trzema kawałkami kurczaka Chasu, grzybami Shitake, glonami Nori, i Ajitsuke czyli gotowanym na półtwardo, marynowanym jajkiem. Bulion był bardzo intensywny w smaku, ciężki, trochę jak polski rosół tylko zredukowany o połowę. Makaron je się pałeczkami, płyn mona wypić prosto z naczynia lub za pomocą drewnianej łyżki.
Rodzajów Ramenu, smaków, dodatków, sposobów przyrządzania jest naprawdę wiele. Warto spróbować tych kilku warszawskich. Szczególnie teraz, kiedy pogoda nas nie rozpieszcza. Albo samemu zostać mistrzem ramenu. Jak to osiągnąć? Podpowiedz w słynnym japońskim ramenowym westernie Tampopo – idealnym filmie na sobotni wieczór.
Tekst i zdjęcia: Przemysław Nieciecki
Ramen rozgrzewa
