JEMY, MÓWIMY, CAŁUJEMY
LUDZIE

Wodą i drewnem


 
 
 
USTA: Ebru, intarsja to dosyć niestandardowe i rzadko spotykane techniki, skąd u Ciebie taka do nich skłonność?

KK: Od dziecka uwielbiałam dopatrywać się kształtów w rożnych powierzchniach. Prawdziwa ich skarbnicą był globus, linoleum i orzechowe forniry starej szafy. Widziałam tam pełno fauny i flory, a kontynenty do dziś mają dla mnie kształty portretów. Obie techniki, o które pytasz powstają w oparciu o naturalne właściwości wody i drewna. Ebru to taka wodna monotypia, która przy pomocy farby pomaga zobaczyć i zapisać właściwości cieczy. Wspaniałe, że jeszcze dodatkowo można użyć do tego kolorów. We fragmentach fornirów szukam tego samego: idealnego kształtu, rozmiaru, koloru, czegoś, co będzie pasowało do koncepcji. To musi po prostu być w kawałku tego drewna, szukam go do skutku. Jestem uparta. Potem wybrane fragmenty tnę i sklejam w nowe formy. Wtedy już wszystko wyraźnie widać. To właśnie w tych technikach lubię najbardziej. W psychologii ta skłonność do wyszukiwania kształtów ma nazwę: pareidolia i jest to naturalna skłonność ludzkiego mózgu.
USTA: Co jest najtrudniejsze w tych procesach, jak opanowywałaś to rzemiosło, czy ktoś mógł dać ci jakieś wskazówki?
KK: Lubię wyzwania. A kiedy wiem, że chcę osiągnąć w pracy określony efekt muszę znaleźć sposób, żeby przebrnąć przez trudności i dokończyć plan. Nie lubię się poddawać, więc metodą prób i błędów zgłębiam tajniki tych rzemiosł. Oczywiście pytam fachowców, przeglądam stare książki, zaglądam na internetowe strony różnych zapaleńców i te wszystkie zdobyte informacje są bardzo pomocne w realizacji planu. Czuję ogromną satysfakcję, kiedy uda mi się osiągnąć wymyślony cel.
USTA: Obie te techniki wymagają dużo cierpliwści, podobnie jak budowanie zdjęcia 3d z papierowych kostek – z naszej perspektywy to prawie jak medytacja. Ile czasu spędzasz w pracowni, czy potrzebujesz wtedy całkowitej ciszy, czy na przykład urozmaicasz sobie pracę jakąś muzyką, słuchasz radia etc?
KK: Tworzenie chyba jest takim stanem medytacji, a takie wymagające cierpliwości techniki są trochę jak budowanie mandali. Cierpliwie, krok po kroku składasz te wszystkie elementy. Czasami to trwa naprawdę długo. W dzisiejszym świecie poświęcanie kilku tygodni na wykonanie ręcznej pracy o wielkości metr x metr brzmi jak szaleństwo. A jednak czuję, ze muszę to robić.
Lubię słuchać muzyki albo audiobooków, jeśli wykonuję jakieś mechaniczne czynności w stylu sklejanie pudełek, ale jeśli muszę posłuchać własnych myśli, wyłączam wszystko i nastawiam się na odbiór wewnętrzny.
Taka medytacja pozwala mi intuicyjnie odkrywać najważniejsze punkty dalszej pracy.
Potem, kiedy wiem już co mam robić- lubię słuchać muzyki. Różnej.
USTA: Na co dzień zajmujesz się scenografią czy te techniki, które praktykujesz w swojej pracowni,
KK: Nieczęsto jest okazja do tego, żeby podjąć jakieś ciekawe scenograficzne wyzwania, które dałyby możliwość wykorzystania takich technik, ale czasem, kiedy mam okazję być „art directorem” sesji mogę zastosować ciekawe rozwiązania tak jak np. kampania na rzecz Fair Trade kiedy układałam ogromny kolaż z ciuchów, zabawek czy węgla albo kiedy, jak było w przypadku sesji wykonanej wspólnie z Szymonem Rogińskim dla Ani Kuczyńskiej, cała ekipa dała się porwać mojej szalonej wizji sklejenia setek brył z papieru. Z dużą lekkością wpadają mi do głowy te pomysły, ale na wykonanie potrzeba dużo cierpliwości.
Podejmuję się tych zadań i konsekwentnie je realizuję.
USTA: Wiemy że planujesz wydanie książeczki dla dzieci, czy możesz już ujawnić co to będzie?
KK: Sama historia wyłoniła się w trakcie opowiadania bajek na dobranoc dla naszego syna, kiedy był mały. Sukces tej fabuły zachęcił mnie do spisania jej i zrobienia ilustracji. Techniki, w których są wykonane to intarsja i kolaże z ręcznie robionych papierów w technice ebru i innych. To uniwersalna opowieść o wielkim reklamowym balonie. Nie będę zdradzać szczegółów książki, powiem, że jest w niej dużo osobistej historii o wyborze wolności, odejściu od pracy przy reklamach, „urwaniu się ze sznurka” i odwadze w podążeniu za tym, co zawsze chciałam w życiu robić tworzeniu ilustracji.
USTA: Wiemy, że kiedyś zajmowałaś się stylizacjami jedzenia, pracowałaś przy zdjęciach kulinarnych, a do dziś w twojej kuchni powstają pyszne rameny, okonomijaki czy sushi. Czyli też dosyć misterne projekty. Czy z jedzeniem, jak ze sztuką, musi zabierać trochę czasu?
 KK: Jedzenie to chyba po prostu inny rodzaj twórczości? W dodatku angażuje prawie wszystkie zmysły. Nasze dzieci uwielbiają sushi i ramen, to za sprawą Szymona, który jest mistrzem, jeśli chodzi o kuchnię japońską. Na co dzień gotujemy jednak potrawy, które można wyczarować w krótkim czasie.  Często powstaje danie, które ma w sobie lekkość szybkiego szkicu i jest doskonałe, a czasem szykujemy ucztę, która przygotowujemy cały dzień. Jedno i drugie ma swój urok.

www.ikakok.com
 
2015-06-30 10.08.58 am

Zobacz też podobne artykuły

Wszystkie wydania ust
  • nr 29

  • nr 28

  • nr 27

  • nr 26

  • nr 25

  • nr 24

  • nr 23

  • nr 22

  • nr 21

  • nr 20

  • nr 19

  • nr 18

  • nr 17

  • nr 16

  • nr 15

  • nr 14

  • nr 13

  • nr 12

  • nr 11

  • nr 10

  • nr 9

  • nr 8

  • nr 7

  • nr 6

  • nr 5

  • nr 4

  • nr 3

  • nr 2

  • nr 1

Nasze przewodniki po miastach
  • Kraków

  • Lizbona

  • Polskie góry

  • Bangkok

  • Lato

  • Kioto

  • Mediolan

  • Singapur

  • Warszawa

  • Warszawa

  • Berlin