JEMY, MÓWIMY, CAŁUJEMY
MIEJSCA

Przewodnik po Trójmieście


Hotel na wyspie
Ucieszyliśmy się, że w momencie przygotowywania naszego przewodnika akurat otwierał się w Gdańsku hotel marki, którą wyjątkowo cenimy. To czwarta już po Wrocławiu, Krakowie i Poznaniu lokalizacja Puro. Sprawdza się idea, by tworzyć hotele w ścisłych centrach miast, nowoczesne, ale subtelnie wtapiające się w okoliczną miejską tkankę. Bryła gdyńskiej filii, postawionej na Wyspie Spichrzów, która właśnie się odradza, nawiązuje do kształtu gdyńskich kamieniczek, choćby tych, które stoją dokładnie naprzeciwko hotelu. W wysokim lobby pną się do sufitu okrętowe liny, a menu restauracji Ink zdobią zdjęcia wytatuowanych marynarzy. Tu nie spotkacie tandetnych imitacji designerskich mebli, tylko oryginalne egzemplarze, starannie wybrane i (co też ważne) nie najbardziej oczywiste. Lubimy Puro za jego wygodne łóżka, młodą i bystrą obsługę, szlachetny kaflowy bar i lobby, w którym dominuje wspólny stół, zaopatrzony w ciekawe albumy i magazyny. A co ujęło nas najbardziej, to to, że na ścianach zamiast typowych w sieciach hotelowych tandetnych printów wiszą prace gdańskich artystów ‒ zdjęcie ze stoczni Michała Szlagi i mozaiki z gdańskiego dworca Szymona Rogińskiego. Za tego typu pomysły, identyfikację restauracji Ink (wyjątkowo wysmakowaną) czy atramentową kolację wydaną na otwarcie hotelu przez Annę Królikiewicz (naszą przewodniczkę i współpracowniczkę) odpowiada londyńskie studio projektowe Double Decker. Lubimy bardzo!
Puro Hotel, ul. Stągiewna 26 | Gdańsk
www.purohotel.pl/gdansk
 
 
2015-07-04 10.45.23 am
 
Ferment we Wrzeszczu
Takiego entuzjazmu u mieszkańców Trójmiasta dawno nie widzieliśmy. Na hasło Kurhaus ich oczy zaczynają błyszczeć, a kto tę nazwę umie rozszyfrować, już wiadomo, że swój, że nie tylko pojmuje, co to trzecia fala kawy, aeropress czy Czarny Deszcz, ale też wie, gdzie cumują artyści, poeci i inny sort alternatywnej młodzieży trójmiejskiej. Od roku we Wrzeszczu, w nieco zapomnianych, eklektycznych kamienicach z przełomu wieków przy rondzie Wajdeloty działa Kurhaus (z niem. dom zdrojowy), który zapewnia atrakcje przeważnie dzienne, nawet jeśli odbywają się tu też od czasu do czasu wieczorne imprezy. Jest więc dobra kawa z czeskiego Doubleshota czy wrocławskiego Czarnego Deszczu. O jakość przelewu dba sama właścicielka Milena Kotecka. Kurhaus traktuje jak dom. W oknie wisi makrama z kwiatami, meble z lat 60. pomagali jej renowować przyjaciele ze Sztuki Mebla, a stoliczek z grami planszowymi sprawia, że można się tu zasiedzieć. Serwowane są domowe ciasta i piwa z małych browarów Reden czy Stu Mostów. – Jeśli komuś się podoba, to do nas wraca – zapewnia Milena. Kurhaus zasiał ferment na Dolnym Wrzeszczu. Od jego otwarcia dzielnica ożyła, obok powstały kolejne lokale warte odwiedzenia: kawowe Fukafe, wegetariańskie Avocado czy Knudel z domowym makaronem.
Kurhaus, ul. Aldony 6 | Gdańsk Wrzeszcz
www.facebook.com/kurhaus.wrzeszcz
Tysiąc butelek
Mała uliczka w pobliżu Monte Cassino i Grand Hotelu. Warto tu zajrzeć, bo w piwniczce pod numerem 1 mieści się jeden z najstarszych w Polsce nowoczesnych sklepów winiarskich. Festus działa od 19 lat, importując i sprzedając wina. Stoi za nim Wiktor Zastróżny, ekonomista z wykształcenia, winiarz z zamiłowania, założyciel Sopockiego Towarzystwa Winiarskiego i autor „Degustacyjnego słownika winiarskiego”. W prowadzeniu winnego interesu pomaga mu syn Piotr Zastróżny. Doradzają klientom na miejscu, zapraszają na miłe degustacje. Zaczynali od win francuskich, a dziś importują ze wszystkich najważniejszych regionów winiarskich świata. Przeważnie od małych producentów, jak hiszpański Toro Albalá, alzacki Lorenz czy chilijski Pérez Cruz. Poza winami mają też szkockie i irlandzkie whisky, armaniaki, koniaki czy szampany od Drappiera. Na półkach Festusa znajdziecie ponad 1000 butelek, jest więc w czym wybierać. W Trójmieście są też m.in. w Klifie Gdynia, Galerii Bałtyckiej we Wrzeszczu czy w hotelu Lalala przy Rzemieślniczej w Sopocie, który też należy do rodziny Zastróżnych i w którym śpi się butikowo i bajecznie.
 
kolektyw i goździkola
Nie należymy do miłośników spacerków po Monciaku, ale przewodniczka każe, więc zaciskamy zęby i przebijamy się przez wartkie strumienie ludzi płynące w obie strony kurortowego deptaka. Na szczęście kiedy docieramy do Dwóch Zmian, możemy zacumować w spokojnym i kompletnie nieprzetrawionym przez turystyczną szarańczę miejscu. Działa od grudnia ubiegłego roku i jest… spółdzielnią socjalną grupy trójmiejskich artystów. Skrzyknęli się, bo nie mieli swojego miejsca ‒ klubu, galerii, baru.
Podzielili obowiązki płynnie: Maciek i Tomek zajmują się galerią, Ania sceną performatywną oraz – razem z Julką, która jest poza tym świetna w DIY – sprawami kuchni i baru, Kasia warsztatami dla dzieci, Adam wydarzeniami i koncertami, Marcin tkanką techniczną miejsca. Krystian zaś jest prezesem. Kiedyś mieściła się tu legendarna sopocka restauracja, kawiarnia i bistro Złoty Ul. – Tu było moje krzesło, kiedy siedziałam z tatą na rytualnych lodach ‒ mówi nasza przewodniczka, pokazując taras. ‒ Tu stał kiedyś biały fortepian – opowiada nam Tomek, wskazując na miejsce, które dziś zajmują drewniane stoliki, fotele i kanapa. – Nie zatrudniamy barmanów ani kelnerów. Nie chcemy oddawać tak ważnej części tej roboty. Osoby, które tu przychodzą, są naszymi gośćmi, nie klientami. Codziennie jest inny lunch, domowe ciasta, doskonała kawa i genialna goździkola (napój przyrządzany przez Julkę na bazie goździków).
Dwie Zmiany
ul. Bohaterów Monte Cassino 31 | Sopot
Festus, ul. Morska 1 | Sopot
www.festus.pl
Szachy czy ambrozja?
Jeśli chodzi o życie nocne, to w Gdyni niepodzielnie króluje Desde- mona. Piękność ze sztuki Szekspira w wydaniu trójmiejskim ma dwa poziomy i trzy sale. Na parterze mieści się część dzienna, kawiar- niana z miedzianym barem, dystrybutorem do porcjowania kawy, kamienną rzeźbą kobiecej twarzy wiszącą nad granitowym barem, kryształowymi lustrami, dywanami i marmurowymi stolikami. A na dole znajdziecie bar oraz salę, w której odbywają się koncerty. Des- demona działa już 16 lat i jest ponadpokoleniowa: w ciągu dnia spo- tkacie tu seniorów pijących kawę i grających w szachy, a wieczorem alternatywną młodzież, która sączy piwo, szprycery albo specjalność lokalu – ambrozję – i słucha niezależnej muzyki.
Desdemona, ul. Abrahama 37 | Gdynia
www.facebook.com/klubdesdemona
 
 
Kolektyw i goździkola
Nie należymy do miłośników spacerków po Monciaku, ale przewodniczka każe, więc zaciskamy zęby i przebijamy się przez wartkie strumienie ludzi płynące w obie strony kurortowego deptaka. Na szczęście kiedy docieramy do Dwóch Zmian, możemy zacumować w spokojnym i kompletnie nieprzetrawionym przez turystyczną szarańczę miejscu. Działa od grudnia ubiegłego roku i jest… spółdzielnią socjalną grupy trójmiejskich artystów. Skrzyknęli się, bo nie mieli swojego miejsca ‒ klubu, galerii, baru.
Podzielili obowiązki płynnie: Maciek i Tomek zajmują się galerią, Ania sceną performatywną oraz – razem z Julką, która jest poza tym świetna w DIY – sprawami kuchni i baru, Kasia warsztatami dla dzieci, Adam wydarzeniami i koncertami, Marcin tkanką techniczną miejsca. Krystian zaś jest prezesem. Kiedyś mieściła się tu legendarna sopocka restauracja, kawiarnia i bistro Złoty Ul. – Tu było moje krzesło, kiedy siedziałam z tatą na rytualnych lodach ‒ mówi nasza przewodniczka, pokazując taras. ‒ Tu stał kiedyś biały fortepian – opowiada nam Tomek, wskazując na miejsce, które dziś zajmują drewniane stoliki, fotele i kanapa. – Nie zatrudniamy barmanów ani kelnerów. Nie chcemy oddawać tak ważnej części tej roboty. Osoby, które tu przychodzą, są naszymi gośćmi, nie klientami. Codziennie jest inny lunch, domowe ciasta, doskonała kawa i genialna goździkola (napój przyrządzany przez Julkę na bazie goździków).
Dwie Zmiany, ul. Bohaterów Monte Cassino 31 | Sopot
 
Pegaz, okręt i ciała niebieskie
Warto wybrać się na gdyński dworzec kolejowy, nawet jeśli nie jedziemy pociągiem, by obejrzeć przestronne wnętrza będące połączeniem przedwojennego modernizmu i powojennego socrealizmu. Gdynia bez większego uszczerbku przeżyła wojnę. Jednym z niewielu zburzonych budynków był właśnie dworzec główny. Odbudowa- no go w 1956 roku według projektu prof. Wacława Tomaszewskiego (autora Domu Bawełny i gmachu Akademii Morskiej), a jego klasę można ponownie podziwiać po gruntownym remoncie z 2008 roku, w trakcie którego w dworcowej poczekalni niespodziewanie odsłonięto freski z 1957 roku przedstawiające morski krajobraz, polichromię z ciałami niebieskimi i znakami zodiaku, mozaiki z Pegazem na kole PKP oraz dźwigami stoczniowymi i statkami. Ich autorem był prof. Juliusz Gizbert-Studnicki z gdańskiej PWSSP. To wyjątkowy na skalę kraju przykład szacunku do tradycji polskiej architektury.
Dworzec Gdynia Główna, ul. Konstytucji 1
 

Zobacz też podobne artykuły

Wszystkie wydania ust
  • nr 29

  • nr 28

  • nr 27

  • nr 26

  • nr 25

  • nr 24

  • nr 23

  • nr 22

  • nr 21

  • nr 20

  • nr 19

  • nr 18

  • nr 17

  • nr 16

  • nr 15

  • nr 14

  • nr 13

  • nr 12

  • nr 11

  • nr 10

  • nr 9

  • nr 8

  • nr 7

  • nr 6

  • nr 5

  • nr 4

  • nr 3

  • nr 2

  • nr 1

Nasze przewodniki po miastach
  • Kraków

  • Lizbona

  • Polskie góry

  • Bangkok

  • Lato

  • Kioto

  • Mediolan

  • Singapur

  • Warszawa

  • Warszawa

  • Berlin