JEMY, MÓWIMY, CAŁUJEMY
LUDZIE, PRZEPISY

Pamięć w rolce


 
‘Gimbab’ to rolka z nori z ryżem w środku.  ‘Gim’ znaczy nori, a ‘bab’ to ryż.  Czyli to dosłownie ryż w wodorostach.
Ale do środka można było włożyć mnóstwo rzeczy! Wołowinę, szynkę, kiełbasę, tuńczyka itd. Matki miały pole do popisu. Kiedy otwieraliśmy nasze gimbaby, to jakby otworzyć lodówkę w rodzinnym domu. Ale ta potrawa wymagała pracy, dlatego przygotowywano ją tylko na specjalne okazje. Niektóre matki wstawały aż o 5 rano, by zdążyć z przygotowaniem gimbabu.
 
2016-10-28-08-58-09-am 2016-10-28-08-57-51-am
 
 
Do gimbab można niemal wszystko, ale jest też pięć podstawowych, klasycznych dla tej potrawy składników. Oczywiście nori i gotowany ryż. A do środka koreański omlet i marynowana rzepa oraz aromatyczny olej sezamowy do smaku.
Oto jak zrobić najprostszy gimbab. Rozkładamy nori, wykładamy go cienką warstwą ugotowanego ryżu. Tak, aby całą ciemna powierzchnia została przykryta białą warstwą. Następnie marynowaną rzepę i omlet, czy inne składniki, które chcesz zamknąć w rolce. Sekretem zrobienia dobrego gimbabu jest docięcie wszystkich składników do długości rolki i równe ułożenie ich pośrodku arkusza z ryżem i nori przed zawinięciem. Po zwinięciu bierzemy trochę oleju sezamowego na pędzelek i smarujemy wierzch rolki. To nada jej delikatnie orzechowy posmak, ale też uchroni przed wyschnięciem i nada rolce ładny błysk. Nori i olej sezamowy to zawsze dobra kombinacja, niektóre nori  mogą mięć zbyt rybny posmak, ale olej sezamowy niweluje to odczucie. Innym sposobem, żeby nori było smaczniejsze jest delikatne podprażenie go. Ale uważajcie, trzeba to robić bardzo krotko i delikatnie – bo łatwo spalić. Proponuję używać bardzo małego ognia i cienkiej patelni, i podpiekać jeden kawałek po drugim.
 
2016-10-28-08-57-16-am gimbab02 Processed with VSCO with c1 preset
 

Oczywiście w Korei można też kupić gotowy gimbab, ale nie da się go porównać z tym robionym w domu. Moja mama pracowala zawodowo, wiec to babcia gotowała w domu. Nie chciałam jej dodatkowo obciążać, wiec czasem kłamałam, że nie ma wycieczki, że to kolejny zwykły dzień w szkole… Na szczęście moi fajni koledzy dzielili się ze mną swoimi gimbabami.

2016-10-28-08-56-56-am

 
 
Dziś gimbab znów wraca do łask, jako przekąska, śniadanie czy późna kolacja. Ale zdaje się, że nikt już nie robi ich w domu. Wszyscy są teraz zajęci, matki pracują na pełnych etatach. Ale ja wciąż pamiętam ich smak, który przypomina mi powiew wiatru i widok zielonej trawy w dniach naszych szkolnych wycieczek. Przyprawiony odrobiną dziecięcego kłamstwa.
 
 
 
Text & photos: Kristy Yoon

Zobacz też podobne artykuły

Wszystkie wydania ust
  • nr 29

  • nr 28

  • nr 27

  • nr 26

  • nr 25

  • nr 24

  • nr 23

  • nr 22

  • nr 21

  • nr 20

  • nr 19

  • nr 18

  • nr 17

  • nr 16

  • nr 15

  • nr 14

  • nr 13

  • nr 12

  • nr 11

  • nr 10

  • nr 9

  • nr 8

  • nr 7

  • nr 6

  • nr 5

  • nr 4

  • nr 3

  • nr 2

  • nr 1

Nasze przewodniki po miastach
  • Kraków

  • Lizbona

  • Polskie góry

  • Bangkok

  • Lato

  • Kioto

  • Mediolan

  • Singapur

  • Warszawa

  • Warszawa

  • Berlin