Główna Osobowa to lokal całodzienny. Czynny już od 8 rano, gdy serwuje śniadania, potem płynnie prześlizguje sie lunczem w kierunku kolacji, by dobę zamknąć serwisem barowym. Czyli dzisiejsza klasyka – knajpa musi być wydajna, musi pracować na pełnych obrotach. Bardzo lubimy to wnętrze nowoczesne, ale też, dzięki użyciu drewna, całkiem ciepłe. Przemyślany (ach system informacji o zajętości toalet, genialny) i już nagradzany projekt autorstwa Filipa Kozarskiego i PB Studio .
I jak w większości tak dobrze przemyślanych wnętrz, kuchnia też nie zawodzi, byliśmy tu już raz latem, cieszymy się, że tym razem mogliśmy przyjrzeć się bliżej menu, no i spotkać szefa kuchni, Tomasza Kubernę (wcześniej pracował w pobliskiej Sztuczce).
Na początek kolacji gościom zaproponowano trzy napary. Jeden z nich na bazie liści malin i jarzębiny z dodatkiem syropu z wrzosów i miodu szałwiowego bardzo rozgrzewający, rewelacyjny! Co ciekawe szef kuchni sam suszy zioła, liście i owoce. Na zapleczu Osobowej znalazło się miejsce na małą suszarnię.
Potem pojawiła się klasyczna cebulowa gotowana na drobiowym bulionie, palonych kościach i białym winie – smakowała idealnie, zapewne dzięki karmelizacji przeprowadzonej w punkt! Dwa następne dania to także klasyki: smaczny był tatar wołowy z chrustem ziemniaczanym i takiż stek z bawety z bardzo dobrym berneńskim sosem. Większe emocje wywołała w nas dynia z kardamonem oraz pieczony burak podany z parmezanem jako pełnoprawne, duże danie, nie tylko przystawka.
Pomiędzy daniami barman zaserwował kilka koktajli. Nam najbardziej spodobał się ten na bazie syropu z chleba żytniego (sami robią), wódki, podany w szampańskim kieliszku, z bułką tartą, niesłodki, a jednak słodki, jak tiramisu w płynie, kremowy, ale lżejszy od egg nog, fantastyczna harmonia, genialna sprawa!
Tekst: Anna Królikiewicz
Zdjęcia: Głowna Osobowa
Jesień w osobowej
