Trzy różne style odpowiadają trzem osobowościom właścicieli miejsca: Kamili Mroczkowskiej, Patrycji Jaskólskiej i Trisno Hamida, szefa kuchni, który pochodzi z Singapuru. Trio znane jest stołecznym smakoszom z MOD-a, brawurowo łączącego kuchnię Azji z francuskimi tradycjami, najlepszego w mieście ramenu oraz fantazyjnej interpretacji amerykańskich donatów.
Kamila i Patrycja spędziły pól roku na Manhattanie i wróciły do Warszawy z głową pełną inspiracji, postanowiły inspirację zamienić w działanie i tak powstał MOD. A ponad rok później przyszedł czas na bar Reginę.
Inspiracją do stworzenia tego miejsca była kobieta którą spotkały na Manhattanie. Regina pochodzi z Polski, w Brazylii otworzyła fabrykę swetrów, później osiedliła się na stałe w Nowym Jorku. Ortodoksyjna Żydówka polskiego pochodzenia dla Kamili i Patrycji stała się symbolem siły i kobiecej niezależności. To osobowość Reginy wpłynęła na idee restauracji.
– Już sam Nowy Jork jest interesującym, buzującym zlepkiem wielu kultur. Miastem, które potrafi przekuć tę wielokulturowość, koloryt na swoją korzyść. To jest właśnie w nim najbardziej pociągające. Koegzystencja ras, kultur, tradycji. A Warszawa ciągle ma z tym problem – twierdzą właścicielki baru.
Dania w Reginie podawane są w taki sposób, aby każdy mógł nałożyć na swój talerz potrawy zamówione przez współtowarzyszy. Chodzi o to żeby się dzielić, bawić, jeść, pić koktajle i słuchać muzyki. Szef kuchni miesza ze sobą smaki z pozoru nie pasujące do siebie.
Specjalnością jest pizza z charakterystycznymi centkami leoparda. Nazwa pochodzi od wypalonych drobnych kropek na cieście. Niektórzy mówią wręcz, że jest przypalone. Ale nie zrażajcie się, nie reklamujcie go obsłudze, to trzeba polubić. Ciasto jest robione na zakwasie chlebowym z mieszanki trzech mąk – przepis jest tajemnicą Trisno. Na cieście lądują mortadela z pistacjami, pecorino i mozzarellą, ale też bazylia tajska. Drugą część karty stanowią dania będące odniesieniem do tradycji chińskiej. Hitem jest sałatka 'yee sang’ ze świeżymi warzywami i marynowanym łososiem, można zamówić też kurczaka generała Tso czy kaczkę po kantońsku, sir fried pok choy czy bakłażana 'yu xiang’ w sosie z fermentowanych nasion soi z chilli.
Trzecią nogą Reginy są koktajle. Pink Sour (beefeater, gin, campari, białko), Little Italy (bulleit rye whiskey, cynar, vermouth rosso) czy Kanina-bu (espoln tequila, limonka, creme de cassis, agawa, ginger beer).
Również wnętrze Reginy ciekawie odwzorowuje pomieszanie tradycji. Czerwone zasłony, kryształowy żyrandol, mały posążek buddy siedzący w rogu sali, futrzany taboret czy różowe obrusy. Projekt wnętrza jest eklektyczny, ale nieprzegadany, lekki i nowoczesny. Kamila i Patrycja wykonały go same, podobnie jak w przypadku MOD-a. Na antresoli jest dostępny mały pokoik, z okrągłym stołem, który można zarezerwować na wyłączność.
Za dnia Regina jest leniwa, można wpaść na lunch lub kawę, wieczorem staje się pełna życia i zabawy.
https://www.facebook.com/Reginabar
Regina Bar, WARSZAWA, ul. Koszykowa 1
tekst i zdjęcia: Michał Matejko | USTA MAGAZYN
Leopard i generał Tso
