Jae Hao jest facetem o wielu talentach. W Berlinie zaczynał jako kompozytor w sztukach teatralnych i performencach, ale szybko okazało się, że woli mocne alternatywne brzmienia. Gdy przeprowadził się do Polski grywał w alternatywnych klubach na warszawskiej Pradze, zaczął malować i gotować. Pamiętamy go m.in. z pop-upu UMAMI-POL.
Płótno czy talerz?
Ciężko wybrać. Talerz wiążę się z gotowaniem, czyli z ludźmi. Płótno to malarstwo, które uprawiam od dwóch lat, najczęściej w ciszy i skupieniu. Moje dwie prace i pasje ciekawie się przez siebie przeplatają, tworząc jedną całość. Wymarzonym scenariuszem jest robić obie rzeczy jak najdłużej.
W jednej i drugiej dziedzinie sporo czasu trzeba spędzić mieszając składniki.
Trzeba pamiętać, że malarstwo i kuchnia to tak naprawdę chemia. Ważne są struktury, gęstość produktów i konsystencja. Aby dobrze położyć farbę, trzeba ją idealnie rozrobić. Tak samo jest z jedzeniem.
Czy talerze traktujesz jak obraz?
Traktuje je jak dzieła. Idealną sytuacją byłoby mieć w karcie same „obrazy”. Jednak nie jesteśmy fine diningiem, tylko luźną restauracją przylegającą do Muzeum Sztuki Nowoczesnej. Tu też będzie współcześnie – przede wszystkim w kwetii smaku, a na talerzu może pojawić się abstrakcja.
Kiedy przyjechałeś do Polski?
Niedługo minie 5 lat, od kiedy przeprowadziłem się z Berlina na warszawską Pragę. Wtedy jeszcze byłem wkręcony w świat muzyki. Po prawej stronie Wisły za wiele się wtedy nie działo na płaszczyźnie kulinarnej, jednak były kluby alternatywne, w których grywałem noise’a. Później otworzyłem sklep KIMCHI-POL z koreańskim kimchi.
Było trudno?
Nie. Wręcz przeciwnie. Szybko się tutaj zaklimatyzowałem, a interesy szły dobrze. Razem ze znajomym otworzyliśmy koreański pop-up UMAMI-POL. Oprócz serwowania street foodowego jedzenia robiliśmy dodatkowo cateringi oraz eventy.
Pamiętam ciebie ze stanowiska Hot Gribs na Nocnym Markecie!
Tak, przez chwilę wystawiałem się na Nocnym, a później byłem jeszcze souschefem w Omami. Trochę tych miejsc było i każde nauczyło mnie czegoś nowego.
A jak doszło do tego, że znalazłeś się teraz nad Wisłą?
To jest trochę przypadek, że zostałem szefem kuchni właśnie tutaj. Kilka osób pytało, czy to dlatego, że jestem artystą. Z Pawłem Hoffmanem (właścicielem Powidoków oraz kawiarni Emesen – przyp. red.) znamy się ładnych parę lat, współpracowaliśmy razem przy kimchi. A, że pracowało nam się razem dobrze, to stwierdziliśmy, że spróbujemy wskoczyć na głębszą wodę i zrobić razem coś więcej.
Powidoki to bardzo malarska nazwa, co będziesz tu serwował?
Chcę skupić się na koreańsko-polskim fusion, by zaspokoić pierwszy apetyt naszych gości. W karcie mamy chipsy ziemniaczane z dipem burakowo-limonkowym, tatar wołowy z gruszką nashi i olejem sezamowym oraz yache twigim czyli korzeń lotosu oraz warzywa sezonowe w tempurze. Nie zabraknie też wieprzowiny, drobiu i dań dla wegan i wegetarian.
W niedalekiej przyszłości, w zależności od prac, jakie będzie pokazywać muzeum, chcemy wprowadzać nową kartę inspirowaną ekspozycją, strukturą i tematem wystawy. Ogólnie Powidoki są street foodem w wielokulkulturowym stylu z mocnymi akcentami azjatyckimi.
A grasz coś jeszcze? Komponujesz?
Teraz niestety nie mam na to czasu. Chciałbym żeby Powidoki odniosły sukces, ważny jest dla mnie zespół i nasza wspólna praca włożona w to miejsce. Kiedy to się uda, będę miał czas na inne przyjemności. No, chyba, że jutro po oficjalnym otwarciu i wernisażu będę miał siłę, to kto wie, może coś zagram?
Powidoki, budynek Muzeum Sztuki Nowoczesnej
Wybrzeże Kościuszkowskie 22
www.facebook.com/powidoki.bistro
Rozmawiała Dagmara Rosiak, portret Jae Ho Dagmara Rosiak, zdjęcia dań Paweł Hoffman
Zobacz też podobne artykuły
Bywalcy
O czarnym jazzie nad gruzami miasta, prywatkach z bohemą artystyczną w PRL-u i życiu towarzyskim czasów Instagrama opowiadają warszawscy bon vivanci. Ludzie tworzący i dokumentujący życie kulturalne swojej epoki. Tadeusz Rolke Fotografik, rocznik ’29. W PRL-u pracował dla tygodników „Stolica” i „Przekrój”, miesięczników „Polska”, „Ty i Ja”. W roku 1970 wyemigrował do RFN-u, gdzie publikował w
# Błażej Żuławski, Grzegorz Ciechowski, jazz, Małgorzata Potocka, Tadeusz Rolke, ugust Agbola O’Brown, WarpechowskiPraga – nasz przewodnik
Praktycznie nietknięta przez II wojnę światową, Praga jest niewątpliwie jedną z najpiękniejszych europejskich stolic. Ale jak to bywa w przypadku takich piękności – jej uroda jest zarówno błogosławieństwem, jak i przekleństwem. To proste – wpaść tu na moment, by zanurzyć się w eklektycznej mieszance gotyku i baroku, głęboko zaciągając się historią, zagubić się w wąskich
#Przewodnik po Warszawie
Od pierwszego numeru UST, w którym prezentowaliśmy Berlin, i drugiego, gdzie pojawił się Poznań, opublikowaliśmy już 21 przewodników po miastach w Polsce i za granicą. Nie było wśród nich dotychczas Warszawy, choć odpowiedni bedeker jej się należy, a tutejsze miejsca znamy świetnie – ze wszystkimi ich niuansami; nie raz obserwowaliśmy jak powstają, znamy ich zawikłane
#Rewiry gościnności
„Kelner na służbie posiada tylko jedną godność, a tą jest nienaganne obsługiwanie gości” – pisał Hrabal w „Obsługiwałem angielskiego króla”, ale w Polsce etos pracy kelnera nie istnieje albo występuje w szczątkowej formie. A przecież to od obsługi w dużej mierze zależy udane wyjście do restauracji. Bohaterami naszego tekstu są ludzie, którzy potrafią sprawić, by
#