JEMY, MÓWIMY, CAŁUJEMY
LUDZIE

Przyjemnostki

 

Interesuje cię erotyka? Pytam, bo oglądałam twoje zdjęcia na Instagramie. Zauważyłam, że wrzucasz tam bardzo ciekawe stylizacje potraw. Domowy pieróg w zmysłowej pozie, po którym spływa strużka kremowej śmietanki i sok malinowy. 

Chodzi ci o pierogi porno? [śmiech]

 

Lubisz taki food porn?

Kocham jeść i rozmawiać o jedzeniu. Wydaje mi się, że sposób, w jaki jemy i rozmawiamy o pokarmach, wiele o nas mówi: o naszej zmysłowości czy stosunku do innych. Bo to, jak kosztujemy rzeczywistość, przekłada się na to, jak „kosztujemy” drugiego człowieka. Jak go dotykamy, jaką mamy w sobie czułość, fokus na smaki, faktury, dźwięki czy zapachy. Generalnie odbieram świat bardzo sensualnie.

 

Podobno pasjami oglądasz filmiki o krojeniu mydła na YouTubie.

Chodzi ci o ASMR?

 

 

 

Chyba tak, sprawdzę, co mówi Wikipedia: ASMR (Autonomous Sensory Meridian Response) to zjawisko przyjemnego mrowienia w okolicy głowy, szyi i innych obszarów ciała, które może zostać wywołane przez wizualne, słuchowe, dotykowe i zapachowe bodźce zewnętrzne. Czasem nazywany jest orgazmem mózgu. Interesujące!

Te filmy – poprzez prostotę przedstawionej czynności, długość jej trwania, hipnotyczny rytm, ale też dźwięk, który jest tu bardzo ważny – są niesłychanie wciągające. Wręcz medytacyjne. Powodują, że wszystkie myśli i cała rzeczywistość od ciebie odpada. Przedstawiają różne rzeczy: krojenie mydła na bardzo cienkie plasterki, ale też przyciskanie foliowych bąbelków, krojenie piasku kinetycznego czy świeżego pomidora. Są fascynujące, ale nie oglądam ich zbyt często. Nie mam nawet na czym, bo kilka tygodni temu zepsuł mi się komputer.

 

Masz jakieś fetysze?

Ze słowem „fetysz” kojarzy mi się wspaniały film „Guzikowcy” Petra Zelenki, który opowiada o ludziach mających różne przyjemnostki. Są tam na przykład osoby, które nałogowo wkładają stopy do wiadra wypełnionego małymi kulkami, albo takie, które zasysają odbytem guziki w kanapach i potem je wyciągają. Jeśli mówimy o fetyszach w takim sensie, to nic takiego nie mam. Kiedy byłam mała, zasypiałam wyłącznie z Kisią – kocykiem wykończonym jedwabistą tasiemką. Totalnie ją zdewastowałam, bo przez lata, każdego wieczoru, miziałam ten milutki rancik. Generalnie dużo dotykam: ludzi, przedmiotów. Myślę, że nasze dłonie są bardzo energetyczne i pomiędzy światem zewnętrznym a opuszkami palców wiele może się wydarzyć. Bardzo lubię czynności manualne. Skończyłam liceum plastyczne i chciałam iść w kierunku sztuk wizualnych, ale nic z tego nie wyszło, bo dostałam się do Szkoły Filmowej w Łodzi. W wolnych chwilach cały czas uprawiam rzemiosło: szyję, buduję rozmaite konstrukcje, rzeźby z papieru. Niestety, nie jestem w tym już tak sprawna, jak kiedyś. Moim narzędziem pracy nie są już same dłonie, ale całe ciało, i nad nim muszę pracować.

 

 

 

Porozmawiajmy o ciele.

Są ludzie, którym ciała służą do tego, żeby nosiły mózgi, a ja jestem aktorką i ciało jest moim podstawowym instrumentem. Jest najważniejsze. Muszę o nie bardzo dbać. I wszystko – od koniuszków palców po cebulki włosów – musi w nim współgrać.

 

Jak z nim pracujesz?

Dużo ćwiczę, biorę udział w rozmaitych warsztatach. Ale ono i tak cały czas stawia mi ograniczenia. Wciąż ma przede mną wiele tajemnic. Ciało jest mapą wszystkiego, co przeżyliśmy. Kiedy z nim pracujemy, uruchamiamy określone wspomnienia, emocje, uczucia. Niektóre partie mięśni nie chcą odpuścić, blokują te treści. A czasem wykonasz jakiś ruch i nagle coś z ciebie uchodzi, na przykład zaczynasz straszliwie szlochać. To jest niesamowite. Ja nieustannie moje ograniczenia badam, ale wciąż mam ich całą masę.

Dla aktora teatralnego każde wyjście na scenę to praca z ciałem. Ciekawą rzeczą jest, że przy rozpoczęciu prób nad nowym spektaklem ciało jest kompletnie zagubione. Jeszcze nie rozpoznaje świata, nie wie, jak się układać względem nowej rzeczywistości, która też dopiero się kształtuje. Czuję się wtedy, jakbym miała kilkanaście nóg i rąk.

 

Masz problem z rozbieraniem się na scenie?

Absolutnie nie. Dla mnie nagość w teatrze czy filmie to po prostu kolejny kostium. Oczywiście ona musi być uzasadniona, pełnić jakaś funkcję. I muszę mieć poczucie, że nikt mi nie robi krzywdy, nie zaspokaja swoich brudnych fantazji, nie chce sobie poużywać na moim ciele. Takie sytuacje dość często się zdarzają. Ale ja te nieczyste intencje w lot wyłapuję.

 

Potrafisz wtedy powiedzieć „nie”?

Oczywiście, robię to bardzo szybciutko.

 

 

Ciąg dalszy rozmowy do czytania w USTACH drukowanych do kupienia TU

 

 

 

tekst: Karolina Rogalska, zdjęcia Krzysztof Kozanowski/USTA

Zobacz też podobne artykuły

Wszystkie wydania ust
  • nr 29

  • nr 28

  • nr 27

  • nr 26

  • nr 25

  • nr 24

  • nr 23

  • nr 22

  • nr 21

  • nr 20

  • nr 19

  • nr 18

  • nr 17

  • nr 16

  • nr 15

  • nr 14

  • nr 13

  • nr 12

  • nr 11

  • nr 10

  • nr 9

  • nr 8

  • nr 7

  • nr 6

  • nr 5

  • nr 4

  • nr 3

  • nr 2

  • nr 1

Nasze przewodniki po miastach
  • Kraków

  • Lizbona

  • Polskie góry

  • Bangkok

  • Lato

  • Kioto

  • Mediolan

  • Singapur

  • Warszawa

  • Warszawa

  • Berlin