JEMY, MÓWIMY, CAŁUJEMY
WYDARZENIA

Portret z pytaniem

Jeśli w 1460 roku ktoś powiedziałby Rogierowi van Der Weydenowi, że jego obrazy będą istniały w innej formie niż na płótnie, lub że każdego roku będą je oglądały tysiące ludzi w internecie i w albumach o malarstwie niderlandzkim – raczej by nie uwierzył.

Podobnie jak i ty Czytelniku, z lekkim niedowierzaniem przyjmujesz fakt, że w ciągu 6 sekund, które przeznaczasz na przeczytanie tego zdania, wiele tysięcy osób z całego świata, wstawia właśnie na Instagram zdjęcia zrobione podczas wizyty w muzeum. I równie trudne do wyobrażenia jest to, że każdego dnia przybywa liczonych w milionach gigabajtów danych zawierających reprodukcje obrazów, rysunków, rzeźb i książek z kolekcji sztuki z całego świata. Od lat muzea i firmy typu Google, wydają wiele milionów dolarów i euro na profesjonalną digitalizację naszej cywilizacji. Ale to nie te liczby są najistotniejsze. Problem zaczyna się gdy trzeba pokazać, że scyfryzowane dzieła wciąż stawiają aktualne pytania. Jak skutecznie animować wirtualne kolekcje sztuki w czasach, gdy największą sztuką staje się skupienie czyjejś uwagi? Odpowiedź za każdym razem jest inna – znajduje się w samym dziele. Narzędziami do jej konstruowania są – ponownie – cyfrowe obrazy: fotografie, animacje i filmy. Muzea na całym świecie zastanawiają się jak je mądrze wykorzystywać by historie obrazów i rzeźb dawnych mistrzów docierały skutecznie do nowych odbiorców.


Osobny przypadek stanowią dzieła, których okoliczności powstania i wymowa są nie do końca jasne. Tutaj pokusa dopowiedzenia przy użyciu cyfrowego medium jest szczególnie duża! Wojtek Wieteska w swojej serii Lola van der W. poszedł właśnie tym tropem. Puntem wyjścia było dla niego osobiste pytanie dotyczące portretu damy z 1460 roku, autorstwa Rogiera van der Weydena – jego ulubionego malarza. „Kim, właściwie jest dla mnie dziewczyna z ulubionego obrazu van der Weydena? Ile wersji jej wizerunku mogę wykreować, zanim poznam jej tajemnicę?” – zastanawia się artysta. Projekt Wojtka Wieteski powstał w kontrze do metod pracy historyków sztuki, którzy na przestrzeni lat konstruują kolejne, czasem sprzeczne, interpretacje tego portretu i przedstawiają je jako wiążące i ostateczne. Seria „Lola van der W.” jest również dowodem na to, że mimo swojej wszechobecności, statyczna fotografia jest niezmiennie plastycznym medium: interpretuje rzeczywistość i stwarza nieoczywiste konteksty przy użyciu najprostszych środków.


Ktokolwiek pierwszy powiedział, że w sztuce wszystko już było – prawdopodobnie miał rację. Zapomniał tylko dodać, że w tej dziedzinie, podobnie jak w literaturze, nie trzeba wymyślać przysłowiowego koła od nowa żeby opowiedzieć dobrą historię. Wystarczy, że opowie się WŁASNĄ historię. Dlatego, serię „Lola van der W”. można traktować jako zaproszenie do tego żebyśmy to my widzowie, zaczęli pisać własne historie wokół sztuki, która się nam podoba. Dziś, gdy jest ona powszechnie dostępna wirtualnie, jest to łatwiejsze i przyjemniejsze niż kiedykolwiek wcześniej.

Wybór pomiędzy byciem obserwatorem a interpretatorem, należy Czytelniku, do ciebie.

Ania Diduch – Kuratorka projektu „Lola van der W.”

Wydarzenie

Wernisaż 24 października 19.00

Wystawa trwa w dniach 25.10-30.10 w godzinach 13.00-19.00

Zobacz też podobne artykuły

Wszystkie wydania ust
  • nr 29

  • nr 28

  • nr 27

  • nr 26

  • nr 25

  • nr 24

  • nr 23

  • nr 22

  • nr 21

  • nr 20

  • nr 19

  • nr 18

  • nr 17

  • nr 16

  • nr 15

  • nr 14

  • nr 13

  • nr 12

  • nr 11

  • nr 10

  • nr 9

  • nr 8

  • nr 7

  • nr 6

  • nr 5

  • nr 4

  • nr 3

  • nr 2

  • nr 1

Nasze przewodniki po miastach
  • Kraków

  • Lizbona

  • Polskie góry

  • Bangkok

  • Lato

  • Kioto

  • Mediolan

  • Singapur

  • Warszawa

  • Warszawa

  • Berlin