JEMY, MÓWIMY, CAŁUJEMY
WYDARZENIA

Przepisy w podróży

– Właściwie to nie dostałem żadnych przepisów, ale list, bardzo piękny – opowiada Alex Atala, szef kuchni restauracji D.O.D. w Sao Paolo, gdy pytam o przygotowania do zbliżającego się pop-upu. – Nie wiem, kto go napisał, jaki szef kuchni. Ani nawet z jakiego kraju pochodzi nadawca. Może z Japonii? Nie mam pewności. Mimo braku gotowych receptur, czy choćby menu, 3. grudnia Atala będzie musiał na podstawie otrzymanej wiadomości przygotować kilkudaniową kolację dla gości, którzy kupili bilety na tajemnicze wydarzenie.

 

Restauracyjne pop-upy, kolacje na cztery, na sześć czy na tuzin rąk to – choć w zamyśle miało być zupełnie na odwrót – stały element współczesnej gastronomii. Współcześni szefowie kuchni nie tylko są celebrowani niczym gwiazdy rocka, ale i nie mniej od nich podróżują podróżują, gotując na gościnnych występach po całym świecie, na kongresach, wydarzeniach, w kuchniach swoich kolegów i koleżanek po fachu, oferując gościom posmak tego, co oferują ich własne restauracje. Robią to dla gości, urozmaicenia swojej pracy, ale też zwiększenia rozpoznawalności swojej postaci, marketingu, PRu.
Utarty schemat kilka lat temu postanowił nieco urozmaicić (nie tylko chyba dla publiczności, ale chyba też dla ich gości) Andrea Petrini – kulinarny impresario, dziennikarz i publicysta, niegdyś przewodzący jury rankingu Worlds 50 best restaurants, współtwórca słynnych spotkań Cook it Raw, w ramach których kucharze ze światowej czołówki odwiedzali i wspólnie odkrywali najmniej popularnej destynacje (w tym np. Suwalszczyznę).

 

 

 

Dzisiaj jednak jego oczkiem w głowie jest Gelinaz! – nieustannie ewoluujący projekt gastronomiczny, wykraczający poza ramy klasycznych kolacji na kilka par rąk, zmuszający szefów kuchni do wychodzenia poza swoją strefę komfortu i utartych schematów. Zaczęło się od kolacji w 2013 r. , podczas której grupa zaproszonych szefów kuchni interpretowała – każda osoba na swój sposób – jeden i ten sam przepis. Innego razu, przy okazji finalnego serwisu w słynnej restauracji WD50, na warsztat wzięto receptury tamtejszego szefa kuchni, Wylie’go Dufresne’a.

 

Zabawa zaczęła się chyba jednak na dobre, gdy Gelinaz! przeformułowało się w wielką gastronomiczna roszadę czyli Gelinaz Shuffle! podmieniając blisko 40 szefów kuchni i ich restauracje. Co więcej – do ostatniego momentu utrzymując tożsamość gotującego danego dnia szefa czy szefowej kuchni w tajemnicy przed klientami, którzy kupili bilet na kolację. W efekcie wybierając się do skandynawskiej Nomy, goście mogli zobaczyć po drugiej stronie kuchennej wydawki Danny Bowiena z Mission Chinese Food, w paryskim Plaza Athénée na codzień zawiadywanym przez Alaina Ducasse’a – Davida Thompsona z bangkogskiego Nahm, a w Nowym Jorku w Momofuku Ko Massimo Botturę. Z kolei kolację w restauracji Any Ros w Kobaridzie przygotowywał Mauro Colagreco.

 

W tym roku Gelinaz! znowu zmieniło oblicze. Tym raze w podróż ruszą nie szefowie kuchni, ale ich receptury! A właściwie, jak podkreślają pomysłodawcy projektu, matryce, według których odbiorcy musza przygotować menu dla swoich gości. Mogą to być listy składników, menu, opisy dań, ale nie szczegółowe przepisy – raczej sugestie i inspiracje, niż gotowe rozwiązania. – To bardziej wymagające zadanie, od tego, czym było Gelinaz Shuffle!, ponieważ szefowie kuchni muszą poddać adaptacji nie tylko składniki, ale i całe pomysły menu – mówi Petrini w wywiadzie dla „Vanity Fair”.

W sumie w akcji weźmie udział 148 szefowych i szefów kuchni ze 138 restauracji z 38 krajów w 17 strefach czasowych, m.in. Rene Redzepi z Nomy Kopenhadze, Alex Atala (D.O.M.), Massimo Bottura (Osteria Francescana, Modena), Alberto Landgraf (Otque, Rio de Janeiro), Zaiyu Hasegawa (Den, Tokio), Maksut Askar (Neolokal, Stambuł), Alain Ducasse i Romain Meder (Plaza Athenee), Quique Dacosta (Quique Dacosta, Dénia), Albert Adria (Pakta, Barcelona), wiele i wielu wielu innych. Niestety – nikt z Polski! Najbliższa a możliwość udziału w wydarzeniu, które odbędzie się 3 grudnia, czeka w Berlinie i Wiedniu.

 

Dlaczego tym razem w ruch idą jedynie idee, a nie ludzie? Uzasadnienie Petriniego jest proste.  Szefowie są zmęczeni, ich małżonkowie wkurzeni, zespoły są sfrustrowane, dzieci rzadko widzą ich w domu. Nawet goście mówią: dlaczego do k… jechałem z drugiego końca świata na kolację tylko po to, by się dowiedzieć, że szefa kuchni nie ma w restauracji, bo robi jakiś pop-up w Miami? – tłumaczy Petrini. Formuła wydaje się też idealnie wpisywać w dyskusję dotyczącą wpływu transportu na zmiany klimatu oraz nawiązywać do zjawiska tzw. „flygskam” czy „flight shamingu”. Czy akcja Petriniego zmieni podejście do eventów gastronomicznych? Albo nauczy szefów kuchni, a może i nas, mówić czasem „nie” i zostać w domu? Zobaczymy.

 

 

https://gelinaz.com/

tekst: Małgosia Minta

zdjęcia materiały prasowe

Zobacz też podobne artykuły

Wszystkie wydania ust
  • nr 29

  • nr 28

  • nr 27

  • nr 26

  • nr 25

  • nr 24

  • nr 23

  • nr 22

  • nr 21

  • nr 20

  • nr 19

  • nr 18

  • nr 17

  • nr 16

  • nr 15

  • nr 14

  • nr 13

  • nr 12

  • nr 11

  • nr 10

  • nr 9

  • nr 8

  • nr 7

  • nr 6

  • nr 5

  • nr 4

  • nr 3

  • nr 2

  • nr 1

Nasze przewodniki po miastach
  • Kraków

  • Lizbona

  • Polskie góry

  • Bangkok

  • Lato

  • Kioto

  • Mediolan

  • Singapur

  • Warszawa

  • Warszawa

  • Berlin