Natalia Siebuła: Samo w sobie siedzenie w domu nie jest dla mnie aż tak straszne, najbardziej szkoda mi niezrealizowanych planów. Wiosną, przy okazji nowej kampanii, mieliśmy odwiedzić przepiękny dom wypełniony sztuką nieżyjących już artystów, a zaraz potem kolejny powojenny obiekt, który niedługo zniknie z mapy Polski. Smutno mi też z powodu niemożliwości robienia przymiarek z moimi klientkami, dla których szyje na miarę. Te spotkania są zawsze bardzo inspirujące i motywują mnie do pracy. Tym samym większość czasu spędzam przy komputerze i telefonie, co bywa trochę męczące. Ale z drugiej strony to jest bardzo ciekawe, bo nigdy nie przypuszczałam, że konsultacje, miary czy przymiarki będę robiła online. Szybko musiałam się przystosować do nowego trybu pracy. To dostarcza jednak sporo radości i jest bardzo zabawne, kiedy nagle dzięki FaceTime znajduje się w domach klientek, w tle szaleją ich dzieci, a partnerzy dogadują nam, co zmieniliby w kreacji. U mnie w kadr zawsze wejdzie któryś z kotów. Na Instagramie prowadzę teraz „Cykl Domowy” przedstawiając moje przyjaciółki i zżyte ze mną klientki, które chętnie pozują w moich ubraniach do zdjęć w swoich domach. Z pomocą przyjaciół (Pion Studio i moja muza Paulinka Kowalik ze swoim ukochanym Pawłem Pniewskim) udało mi się też sfotografować koszule w ich domach i pokazać choć kawałek tego, nad czym pracowałam, elementy moich wiosennych kolekcji. Staram się nie wychodzić zbyt często, jedynie na chwilę zaglądać do krawców i wykonywać wszystkie powierzane mi zadania, ale ten czas traktuje też jak odpoczynek od intensywnego życia, które prowadzę na co dzień. Mam więcej czasu na spędzanie go z moim partnerem Piotrkiem, który gotuje mi pyszne rzeczy i kotami. Słuchamy ulubionych płyt. Pielęgnuję też pomidory, paprykę, jarmuż i kwiaty które w pierwszy tydzień epidemii wyhodowałam z nasion, to mój wieli sukces, bo myślałam, że nic nie wykiełkuje, ale sadzonki mają już kilkanaście centymetrów, więc wkrótce przeniosę je na balkon. Wieczorami oglądam stare polskie seriale i dokumenty o przeróżnej tematyce w poszukiwaniu ciekawych obiektów. Niestety zwykle okazuje się, że te miejsca już nie istnieją, więc jestem trochę smutna. Wtedy dla ukojenia nerwów przypominam sobie bajki z dzieciństwa. Wszystkie odcinki „Dziwnego świata kota Filemona” już za mną (śmiech).
Jedną z ostatnich moich sesji – dokumentację ślubnej kolekcji • le vœu • zrealizowaliśmy w Krynicy-Zdrój. Pierwszą część linii fotografowaliśmy w malowniczej Hali Zdrojowej Uzdrowiska Świeradów Zdrój, drugą w przepięknym basenie wybudowanym bezpośrednio nad bijącym źródłem wody leczniczej Uzdrowiska Zdrój Wojciech w Lądku Zdroju. Pokochaliśmy unikalny mikroklimat, bogactwo naturalne, poszanowanie pięknej architektury i nostalgiczną atmosferę panującą w tych miejscach. Pojechaliśmy wiec ponownie do wód, tym razem do Krynicy. W naszej podróży towarzyszyły nam tym razem dwie bohaterki sesji – Marcela Cierkosz oraz Paulina Kowalik. To z nimi odkrywamy luksusowy pensjonat PATRIA, wybudowany w latach 1932-1934, którego pomysłodawcą był Jan Kiepura wyrażając swoje przywiązanie do ojczyzny, za którą w czasie ciągłych, dalekich podróży bardzo tęsknił.
Modernistyczny budynek został zaprojektowany przez Bohdana Pniewskiego. We wnętrzu Patrii przyglądamy się marmurom i alabastrom oraz detalom wykonanym z chromowanej stali. Zaglądamy do obszernej, przeszklonej od strony tarasu jadalni. Obserwujemy migoczące światła w oryginalnym przedwojennych drzwiach obrotowych, a między piętrami podróżujemy windą wyłożoną okładziną z ciemnego drewna. Oprócz hotelowych pokoi odkrywamy pełen luksusu apartament pierwotnie przeznaczony dla rodziców Kiepury, zarządców pensjonatu. Wieczorami oglądamy film „Książątko” z 1937 roku, którego akcja dzieje się właśnie w hotelu, a rano wspinamy się na najwyższe piętro hotelu – taras widokowy zwieńczone napisem „Patria”.
W Krynicy odwiedzamy także Nowy Dom Zdrojowy zaprojektowany przez jednego z najwybitniejszych przedstawicieli modernizmu – Witolda Minkiewicza. W budynku wzniesionym w latach 1937–1939 zatrzymujemy się na dłużej w sali kominkowej, by podziwiać scenki z życia kuracjuszy wykonane metodą intarsji w roku 1939 przez Ewę Szczerbowską, dekoracyjną stolarkę wykonaną przez Tadeusza Szafrańskiego we Lwowie oraz luksusowy kominek i frezowane lustra.
Zwiedzamy halę zdrojową, kolejkę górską i napotkane na naszej drodze wille i pensjonaty, by dotrzeć do zaprojektowanych przez Feliksa Księżarskiego Stare Łazienki Mineralne zbudowane w latach 1863 -1866 z inicjatywy prof. Dr. Józefa Dietla. Budynek należący wówczas do najnowocześniejszych w Europie wzniesiony został z przeznaczeniem dla kąpieli w wodach termalnych i borowinach. Kiedy z początkiem lat 60. XX wieku obiekt został przebudowany zyskał ceramiczne dekoracje z płyt łysogórskich. Nasze bohaterki fotografujemy na tle niebieskiej, lekko rozbielonej kompozycji płyt ze Spółdzielni „Kamionka” przedstawiającej postacie z elementami odwołującymi się do kuracji wodami mineralnymi i zabiegów leczniczych. Fanie było by tam teraz być!
https://www.nataliasiebula.com.pl/
Zdjęcia: Ola Kowalska, Piotr Czyż
Poleć ten artykuł na Facebooku lub skopiuj link