Nowe sushi w Warszawie!
To pierwiosnek nowego zagłębia gastronomicznego w stolicy, a konkretnie na Woli, na terenie dawnych browarów Haberbuscha i Schielego. Browary Warszawskie już niebawem mają ruszyć pełną parą i będzie tam sporo nowych barów i restauracji. Na razie w środku pandemii ruszyły Japonki – za którymi stoi Linh Nguyen, znana twórczyni takich miejsc jak To To Pho, Koreanka, Sajgonka, Wietnamka czy Azjatka (sieć sklepów z azjatyckimi produktami), prywatnie mama trójki, no i wulkan energii, entuzjazmu, bo jak inaczej godzić matkowanie takiej ilości dzieciaków i konceptów?
W Japonkach pracuje razem z Dawidem Uszyńskim, który wcześniej pracował w wielu uznanych londyńskich restauracjach, m.in. w North Road, wyróżnionej 1* Michelin. Rosnąca fascynacja Japonią sprawiła, że zdecydował się jednak na radykalną zmianę. Pod okiem Yasuhiro Mineno i Shinyi Ikedy doskonalił umiejętności w restauracji Yashin, kuźni talentów japońskiej kuchni. Po pięciu latach nieposkromiony głód wiedzy zaprowadził go w świat – został szefem kuchni restauracji Mayha (Liban), specjalizującej się w menu degustacyjnym omakase. Dawid i Linh połączyli siły by pokazać, że sushi na wynos może być najwyższej jakości, dopracowane w każdym detalu. Świetny ryż, świeże ryby, ( czasem też otoro z tuńczyka, ikra łososia, małże świętego Jakuba, jeżowce sprowadzane z Japonii), ekologiczne opakowanie. Warto zamówić na majowy piknik pod kwitnące jabłonie i wiśnie.
Japonki, WARSZAWA, Krochmalna 61
facebook.com/japonkibrowarywarszawskie
Tel: 884 318 081
Pierożek doskonały
W małej bocznej uliczce warszawskiego Żoliborza, w przeszklonym pawilonie otworzyło się Holy Ravioli – małe centrum produkcyjne świeżutkich, na miejscu, na naszych oczach robionych pierożków. Za tym w każdym calu dopracowanym konceptem stoją Dariusz Rydczak i Maciej Stankiewicz. Panowie na co dzień pracują w korporacjach, ale są też miłośnikami kuchni, włoskiej szczególnie, więc dołożyli wszelkich starań, by ich ich kulinarny koncept był dopracowany w każdym calu. Długo szukali receptury na perfekcyjne ciasto (żółtka i semiolina zagniatane ręcznie odpowiednich proporcjach), farsze i sosy.
W menu jest kilkanaście rodzajów ravioli – my polecamy szczególnie to z płynnym żółtkiem, podawane z masełkiem, szczypiorkiem, szałwią i orzeszkami pini. Ach! A także z dynią, pieczonym czosnkiem, ricottą i konfiturą z sycylijskich pomarańczy. Jest też ravioli negro z cytrynowym dorszem i sosem bisque (też robionym na miejscu). Do tego pyszne tiramisu albo deser baileys w słoiczku. Wspaniałe! Niebo w gębie! Wycieczka rowerowa na Żoliborz obowiązkowa. Można też zamawiać z dowozem, ale naszym zdaniem warto popatrzeć jak nasze pierożki powstają. Można zjeść je na leżakach przed lokalem, albo porwać na wynos i skonsumować na trawce w pobliskim parku.
Holy Ravioli, WARSZAWA, ul Dymińska 4
510 218 502
Japonia na Ursynowie
Z dala od centrum, wśród wysokich bloków Ursynowa zjecie autentyczny japoński street food! Właśnie tam przy ulicy Rogozińskiego znajduje się bistro Zajegyoza, w którym szefuje Japonka Yukari Mori.
Jego flagowym daniem są oczywiście pierożki gyoza, wypełnione mięsnym farszem aromatyzowanym imbirem oraz wersja wegańska – z grzybami, pędami bambusa, szalotką i sezonowymi warzywami. Poza tym w karcie znajdziecie też shumai czyli pierożki szykowane na parze w bambusowych naczyniach, w wersji z wieprzowiną i z warzywami. Ponadto, po dwie pozycje ramenu i udon, a także okonomijaki. Te japońskie naleśniki podawane są tutaj na wzór naszego placka po węgiersku. Duży naleśnik serwowany jest z wieprzowiną duszoną z ziemniakami i cebulą, krewetkami z awokado lub z tofu z grzybami shitake i warzywami.
Daniem które skradło nasze serce jest donburi. To słowo po japońsku oznacza po prostu miskę ryżu, ale dla nas to miska obfitości. Wypełniona jest mięsnymi lub wegańskimi dodatkami. Znajdziecie w nim wołowinę terijaki, kurczaka karaage, krewetki w tempurze, tofu z grzybami shitake, czy sezonową rybę w białym sezamie. Głębi smaku dodają marynowane warzywa i sosy bazujące na mirim, terijaki, czy sosie sojowym.
Yukari Mori dba o każdy detal i jest mistrzynią garnishu. Towarzyszące głównym pozycjom marynowane warzywa czy sałatki z kiszonek idealnie je uzupełniają i są tak smaczne, że będziecie prosić o dokładkę. Yukari chętnie łączy lokalne smaki z japońskim dziedzictwem. Dlatego gdy nie może znaleźć na targu warzyw oryginalnie występujących w przepisie, zastępuje je polskimi roślinami. Jej biała fasola marynowana w mirim, czy kalafior z wasabi ma niesamowity smak!
Zajegyoza otworzyła się w czasie lockdownu, więc od razu pracownicy przygotowali się na serwowanie posiłków na wynos w taki sposób, by były smaczne i ciepłe nawet po kilkudziesięciu minutach dostawy pod wasze drzwi. Bistro otwarte jest od wtorku do niedzieli dlatego jeśli macie ochotę na szybką wyprawę do Japonii – zamawiajcie w Zajegyozie.
Zajegyoza, Stefana Szolc-Rogozińskiego 3
84 883 928
Kierunek: mięta i kolendra
Pod słynnymi filarami wzdłuż ulicy Kruczej pojawiło się nowe miejsce dla miłośników kolendry i mięty – La Bàn. To wietnamska restauracja, której menu zostało podzielone na 3 części – północ, południe i środek. Jej nazwa po wietnamsku oznacza właśnie Kompas, więc co dla restauracji oznacza kierunek działania: serwowanie wietnamskich klasyków i ich interpretacji.
W karcie znajdziemy wołowinę, owoce morza oraz pozycje dla wegan. Idealną komfort foodową propozycją będzie zaś Bún chả – potrawa podawana na makaronie ryżowym bun z boczkiem z chrupiącą skórką, i słodko-kwaśnym sosem.
Jeśli potrzebujecie ciepłego bulionu na rozgrzanie Waszych brzuchów w tę chłodną wiosnę spróbujcie zupy Pho – w wersji klasycznej Phở bò lub Phở chay (pochodzącej ze środka Wietnamy) wegańskiej z seitanem i tofu. Amatorzy zup powinni też sprawdzić smak Bún cá czyli pełnej umami zupy rybnej na bazie pomidorowego bulionu z rybnymi klopsikami pływającymi wśród koperku, dymki i pachnotki.
Phở chiên phồng – hit La Bàn pieszczotliwie jest nazywany „poduszeczkami”. To „pierożki” z ryżowego ciasta smażone w oleju maczane w pieprznym sosie z wołowiny lub warzywnym. Po prostu pycha.
Jesteśmy wielkimi miłośnikami bowli, więc Nộm Xoài czyli „talerz pełen szczęścia” bardzo przypadł nam do gustu. Ta kolorowa sałatka z młodym mango, krewetkami, kolendrą, cebulą i orzeszkami ziemnymi rozpala w naszych głowach wspomnienia z podróży i smaków jakich wtedy próbowaliśmy. Must have dla wielbicieli ostro-słodko-kwaśnych nut!
Poza stałymi pozycjami często pojawiają się weekendowe potrawy jak np. bánh cuốn chay, czyli wegańskie chmurkowe naleśniki ryżowe. Szykowane są na parze, wypełnione grzybami mun, shiitake, enoki, cebulą i tofu, bądź thịt quay, czyli boczek z chrupiącą skórką, marynowany w złotych przyprawach – anyżu, kardamonie, cynamonie i sosie rybnym, podawany z sałatką z dodatkiem kieu – piklowanej dzikiej cebulki.
La Bàn, Krucza 6/14
facebook.com/labanwarsaw/
+48 690 810 889
Chłopaki i neapolitana
To bistro wystartowało w lockdownie, w samym centrum Warszawy przy ulicy Kruczej. Przestronny lokal w modnym, nowoczesnym stylu z wielkim piecem do pizzy i zgraną chłopacką ekipą, która od kilku lat serwowała pizzę na Bulwarach Wiślanych, pod szyldem Dwa Osiem. Super sprawnie kręcą pizzę w stylu neapolitańskim na pulchnych puszystych plackach w kilkunastu wariantach smakowych. Nam bardzo smakowała klasyczna marinara, podawana tu jak w Neapolu z olejem słonecznikowym, a nie oliwą oraz ta z mortadelą i pistacjowym pesto. W najbliższy weekend zamierzają w końcu uczcić swój start i zapraszają do swojego ogródka na powitalne party.
PIZZAIOLO | ul. Krucza 16/22
Dzieci zamiast posłów
Pandemia bezlitośnie zmiotła ze stołecznej mapy wiele lokali gastronomicznych. Baliśmy się, że ten los spotkał Brasserie Warszawską, jedną z restauracji warszawskiego potentata gastronomicznego Daniela Pawełka. Zlikwidowany szyld, zasłonięte witryny oznaczały jednak jedynie zmianę konceptu, w tym samym miejscu na Górnośląskiej już w tę sobotę otworzy się Le Braci (z włoskiego ogień, żar). Będzie serwować włoską kuchnię (risotto, makarony) bazującą na polskich produktach. Szefem został Przemysław Samul. Miejsce ma być dedykowane rodzinom, mile widziane będą tu dzieci. Czy najmłodsi wyprą chętnie biesiadujących tu poprzednio posłów z pobliskiego sejmu?
Wnętrze w duchu Zero Waste zaprojektował Kacper Gronkiewicz, udało się zachować historyczne sztukaterie z lat pięćdziesiątych. Poza tym rzeźbiony gzyms oraz świetnej jakości boazerie z drewna zmieniając jedynie ich kolor. Pozostał również element charakterystyczny tego miejsca – szklane drzwi wahadłowe pochodzące z oryginalnego wyposażenia wnętrza budynku, powstałego w w 1956 r. Istniejącym oprawom oświetleniowym nadano tło z kolorowego lastryko marki Biel, a wykorzystana do jego produkcji porcelana pochodzi z odpadów porcelany przemysłowej i użytkowej. Na pewno zajrzymy tu przetestować włoskie smakołyki!
Le Braci | Górnośląska 24
Dziecko lockdown’u
The Eatery, to restauracja – dziecko lockdownu, która nie miała jeszcze przyjemności gościć ludzi w lokalu. Przed lokalem z okazji otwarcia gastro, funkcjonuje mały ogródek na jedynie kilka stolików – sugerujemy pośpieszyć się z ich rezerwacją!
Menu jest na wskroś polskie i chwała kuchni za to! Pyzy, cebularz, sezonowy chłodnik, polędwica z dorsza ale podane w bardzo nowoczesnej, wyważonej, eleganckiej formie.
Kilka słów o wnętrzu – lastriko na barze i podłodze, ratanowe krzesła i pistacjowe sofy, sporo wiszących roślin. To po prostu ładne wnętrze, w którym chce się spędzić trochę czasu, by dobrze zjeść i wypić.
Otwarcie The Eatery cieszy nas również z innego powodu – lokalizacji. Ta restauracja pokazuję, że można tworzyć miejsce i pysznie karmić nie tylko w centrum czy kilka kroków od niego, ale również nieco dalej. Mieszkańcy Pragi i Gocławia dostali knajpę, na którą zasługują i lepiej niech o nią dbają!
The Eatery | Ul. Ostrobramska 73e
Peaches Gastrogirls
Lockdown sprawił, że branża gastro musiała wykazać się nie lada kreatywnością. Gdy zamknięto lokale, powstały tzw. ghost kitchen, które serwowały restauracyjne sety do domów gościom spragnionym wizyt w restauracjach. Właśnie takie były początki bistro Peaches Gastrogirls, które w maju otworzyłoy się dla gości przy Mokotowskiej 58. To kolektyw wegański i dziewczyński – cały skład kuchni złożony jest z kobiet. Smakując kolejnych potraw trudno jest uwierzyć, że to ich pierwszy projekt gastronomiczny. Widać, że dojrzewał długo i zdołał dobrze skrystalizować się w głowach właścicielek, zanim zadebiutowały na rynku.
Na menu składają się dania inspirowane smakami świata, dominują blisko-wschodnie i śródziemnomorskie klimaty. Karta zmienia się sezonowo, teraz znajdziemy w niej czerwcowe „must have’y” – smażone szparagi na wegańskiej osełce z pesto ziołowym na sosie holenderskim z „żółtkiem” z żółtych pomidorów , czy młode marchewki gotowane w wegańskiej osełce w paście gochujang, na labhen. Inne pozycje, które przypadły nam do gustu to pieczone ziemniaki w chaat masali, z prażoną czarną gorczycą, na cytrynowym aioli; hot dog z białą kiełbasą z kimchi z burakiem i z czarnuszką; curry khao soi z cytrynowym boczniakiem agrestem i ogórkiem małosolnym czy gruziński bulion z chinkali z nie-mięsem. Na deser jemy trifle z biszkoptem waniliowym, wegańskim kremem zabajone i rabarbarem z szałwią. Do posiłku wybieramy jeden z autorskich drinków: mechugę na meskalu i ginie śliwkowym albo paprykową michelladę z lagerem, zalewą paprykową i cytrusami.
Wybierając się do Peaches Gastrogirls pamietajcie, że lokal jest czynny od środy do niedzieli, no i mają sporo rezerwacji, warto więc z wyprzedzeniem zadbać o miejsce.
Peaches gastrogirls | Mokotowska 58
Poleć ten artykuł na Facebooku lub skopiuj link