JEMY, MÓWIMY, CAŁUJEMY
MIEJSCA

w poszukiwaniu straconych krzewów

Jednym z największych paradoksów w życiu współczesnego człowieka – jak się wydaje – jest potężny dysonans między marzeniami a codziennymi wyborami. Na ekranach smartfonów oglądamy „wielkich” ludzi, którym się udało. Siedzą w szklanych wieżowcach albo podróżują po całym świecie. Zazwyczaj stwierdzamy, że to przecież nie dla nas („nie mam czasu, nie mam pieniędzy, nie mam szczęścia…”). Chciałbym w tym miejscu opowiedzieć o kilku takich, co ruszyli za swoimi marzeniami – na dzikie, opuszczone plantacje herbaty do odległej Gruzji. To grupka pracowników korporacji z Estonii i Litwy (jak sami o sobie mówią – szczury, które uciekły z pokładów korporacji), którzy po prostu tęsknili za pamiętanym z dzieciństwa prostym życiem w małych miasteczkach i wsiach. A przy okazji mieli pomysł na zrobienie czegoś pięknego – dla siebie, dla innych i dla planety. Pomysł teoretycznie był prosty. Wyjechać w ciemno do Gruzji, znaleźć opuszczone plantacje herbaty – pozostałości po centralnie planowanej polityce sowieckich republik – samodzielnie je zrewitalizować i spokojnie żyć z uprawy krzewów herbacianych. I choć droga do tego punktu była długa i kręta, a o spokojnym życiu w przypadku ciężkiej pracy rolnika trudno raczej mówić, to projekt okazał się strzałem w dziesiątkę.

 

 

Renegade Tea Estate, bo o nim mowa, to grupa herbacianych ogrodów w gruzińskiej Imeretii. Projekt prowadzą Kristiina, Hannes, Tomas, Miina, Priit, Hanna i Mario. Nazywają siebie Renegatami i mają specjalną misję: produkować świetne ekologiczne her- baty, a przy tym budować społeczność wokół całego przedsięwzięcia. Jest w tym wiele sensu, bo czym różni się herbata od innych produktów, które tak starannie dziś dobieramy? Zapewne większość osób wolałaby kupić jabłka od znajomego rolnika niż w sieciowych supermarketach – końcowa cena jest zresztą zazwyczaj podobna. Wiedząc, że znajomy rolnik utrzymuje w ten sposób swoją rodzinę i angażuje w uczciwie opłacaną pracę lokalnych mieszkańców, wybór wydaje się oczywisty. Z produkcją herbaty może być dokładnie tak samo. Plantacje Renegatów składają się dziś już z trzech ogrodów o łącznej powierzchni ponad 40 hektarów. Pracują na nich założyciele ramię w ramię z lokalsami, którzy po trzydziestu latach otrzymali znów szansę na uczciwy zarobek i godne życie.

 

HERBACIANE POLA IMERETII

Gruzja leży na granicy Europy i Azji i jest jednym z najbliższych sercu Europy miejsc, w których herbata ma szansę rosnąć w optymalnych warunkach. Tamtejsze plantacje powstały w czasach ZSRR, aby uniezależnić sowieckie państwa od zewnętrznych dostaw. Jednak po upadku komunizmu zostały niemal zupełnie porzucone, a okoliczna ludność utraciła źródło dochodów. Mowa o dziesiątkach tysięcy hektarów plantacji herbacianych rozproszonych po całej zachodniej Gruzji, które stanowią dziś dla mieszkańców raczej wstydliwy pomnik minionych czasów niż (jak niegdyś) powód do narodowej dumy. Dla pierwszych Renegatów – Kriistiny i Hannesa – historia ta była wręcz zaproszeniem. Nie mieli jeszcze zbyt dużego pojęcia ani o herbacie, ani o rolnictwie, ale wiedzieli już, że bez zawahania zamienią chłodną, zachmurzoną Estonię na skąpane w słońcu herbaciane pola. Tylko jak je właściwie znaleźć?

Wspomniana dwójka, zdeterminowana do gruntownej przemiany swojego życia, ruszyła w 2017 roku na poszukiwania nieużytków. Z ust wszelkiej maści lokalnych urzędników ciągle padały nazwy zachodnich regionów Gruzji: Samegrelo, Guria, Adjara. Jednak wyglądało na to, że żaden z oficjeli nawet nie widział tych plantacji na własne oczy i ostatecznie spotkania nie przyniosły zbytniego pożytku. Renegaci wzięli więc sprawy w swoje ręce i tygodniami, z małą pomocą Google Maps, odwiedzali wszystkie opuszczone plantacje. Okazało się, że herbata rośnie tam niemal wszędzie. Z ponad czterdziestu potencjalnych terenów ostatecznie padło na ten, który w ogóle nie był wcześniej wspominany – Renegaci odnaleźli swój nowy dom w regionie Imeretia, przy rzece Rioni, ledwie kilka kilometrów na północ od lotniska w Kutaisi. Wkrótce, w odpowiedzi na niecodzienne zaproszenie, dołączyli do nich przyjaciele – Tomas, Miina i Priit – i wszyscy razem zaczęli planować swój pierwszy rok jako herbaciani farmerzy.

Renegaci zdecydowali, że ogrody powinny służyć jak największej liczbie osób, więc na początku 2018 roku ogłosili crowdfundingową zbiórkę na rewitalizację pierwszych hektarów. W zamian za datki uczestnicy mieli otrzymywać 50 procent produkcji z danego poletka przez kolejne 25 lat lub, przy mniejszej wpłacie, móc nazwać swoim imieniem jeden z herbacianych krzewów. Zbiórka okazała się olbrzymim sukcesem, zresztą na tej jednej akcji się nie skończyło – przez kolejne dwa lata powtarzano internetowe kwesty, dzięki czemu plantacje Renegatów składają się dziś już z trzech ogrodów o łącznej powierzchni ponad 40 hektarów. Pracują na nich założyciele ramię w ramię z lokalsami, którzy po trzydziestu latach otrzymali znów szansę na uczciwy zarobek i godne życie. W 2019 roku do zespołu dołączyli Hanna, Mario oraz ich kilkumiesięczny syn Kendrick, który dziś dzielnie dba o świetne humory wszystkich zaangażowanych w ciężką pracę w polu.

 

 

SUSZENIE ZIMNEJ WIOSNY

Produkcja herbaty to proces wymagający dużej wiedzy, doświadczenia i kilku maszyn. Wiedzę Renegaci początkowo czerpali zarówno od zaprzyjaźnionego Nepalczyka Sonama, bardzo doświadczonego plantatora, jak i od nielicznych lokalnych rolników, którzy uprawiali jeszcze nieduże herbaciane ogródki w okolicy. Dzięki nim udało się też sprowadzić niezbędną maszynerię do opuszczonego magazynu, będącego pierwszym budynkiem gospodarczym Renegade Tea Estate. Za produkcję odpowiedzialni są Hannes i Tomas, dziś już prawdziwi mistrzowie herbaty, którzy uczyli się przede wszystkim metodą wielu prób i błędów. Znaczenie ma praktycznie każdy element – wielkość liścia, jego wilgotność, czas więdnięcia, skręcania, utleniania, suszenia, pieczenia… Eksperymenty zaowocowały kolekcją kilkudziesięciu gatunków herbaty (białej, zielonej, oolong oraz czarnej) dostępną w ich sklepie. Każda ma specyficzny charakter.

Na plantacjach nie używa się żadnych środków chemicznych, a herbata – szczególnie biorąc pod uwagę jej niewysoką cenę – jest wyśmienitej jakości, zresztą Hannes i Tomas co roku stają na głowie, by jeszcze bardziej udoskonalić recepturę każdego z produkowanych rodzajów. Ich całkiem osobliwe nazwy, jak Georgian Breakfast, Green Velvet czy Cold Spring, nawiązują najczęściej do ich charakteru lub jakiejś ciekawej historii z życia Renegatów. Herbata z Renegade Tea Estate to dla pasjonatów naprawdę wyjątkowa sprawa – na każdym opakowaniu widnieje dokładny numer i data zbiorów liści, szczegółowo opisany jest każdy, nawet najdrobniejszy, etap produkcji, wraz z podpisem tea mastera.

 

 

PO LISTKACH DO DZBANKA

Tym, co najbardziej odróżnia Renegatów od innych plantatorów, jest to, że nawiązują bezpośrednie relacje ze swoimi klientami, a ci z kolei – z ich herbatą. Przez pierwsze lata swojego rozwoju tea masterzy nieustannie wymieniali spostrzeżenia z pierwszy- mi odbiorcami, a ci byli nierzadko bardziej doświadczeni w herbacianym kunszcie od samych producentów, a także edukowali tych mniej zaznajomionych w kwestii całego procesu wytwarzania. W końcu, ilu z codziennych wielbicieli herbaty ma chociaż szczątkowe pojęcie na temat jej produkcji, czyli tego, skąd się właściwie wzięła w ich szklance? Warto o tym pomyśleć – aby wyprodukować 50 gramów dobrej herbaty, ktoś na drugim końcu świata zbiera liście nawet przez godzinę, następnie kolejne osoby je obrabiają i wszyscy jeszcze muszą na tym jakoś zarobić. To naprawdę ogrom pracy, ale i piękne doświadczenie. Zresztą codzienne życie plantatorów herbaty z Imeretii możemy obserwować w social mediach i dać się wciągnąć w tę osobliwą podróż wraz z nimi. Trzeba przyznać, że Renegaci wiedzieli, jak przekuć swoją pasję na konkretne działania. Kto wie, może zainspirują kolejnych poszukiwaczy przygód?

 

Produkty Renegade Tea Estate można znaleźć w sklepie z herbatą specialty teasome.pl

Tekst: Szymon Wójcik

Zdjęcia: materiały prasowe

Zobacz też podobne artykuły

Wszystkie wydania ust
  • nr 29

  • nr 28

  • nr 27

  • nr 26

  • nr 25

  • nr 24

  • nr 23

  • nr 22

  • nr 21

  • nr 20

  • nr 19

  • nr 18

  • nr 17

  • nr 16

  • nr 15

  • nr 14

  • nr 13

  • nr 12

  • nr 11

  • nr 10

  • nr 9

  • nr 8

  • nr 7

  • nr 6

  • nr 5

  • nr 4

  • nr 3

  • nr 2

  • nr 1

Nasze przewodniki po miastach
  • Kraków

  • Lizbona

  • Polskie góry

  • Bangkok

  • Lato

  • Kioto

  • Mediolan

  • Singapur

  • Warszawa

  • Warszawa

  • Berlin