JEMY, MÓWIMY, CAŁUJEMY
Bez kategorii, PRZEPISY, WYDARZENIA

Kapka goryczy

Z mieszanki skórki pomarańczowej, zielonego kardamonu, goździków, kateczu i kory gorzknii powstał bitter o 31,5% zawartości alkoholu o nosie drzewnym i eukaliptusowym, mocnym smaku kardamonu i długim, gorzkim, kawowym posmaku. Przypomniał też receptury na inne zapomniane bittery, jak cytrusowy Spanish Bitter, czy mleczowy – ziemno-drzewny z nutami miodu o gorzkawym posmaku lukrecji. Obydwa świetnie łączą się w współczesnych koktajlach na bazie ginu, tequili i rumu. W ślad za nim pojawiły się takie manufaktury jak Bob’s Bitters, produkująca krople barmańskie własnego pomysłu od imbirowych do grejpfrutowych, po kolendrowe i lawendowe, czyli w nutach smakowych ginu. Założeniem Boba, czyli Roberta Petrie, jest to by barmani sami wybierali te, które chcą zaakcentować. Pokazuje też, jak klasyki można zmienić w nowoczesne wersje dodając krople lukrecji do Sazerac, czy mieszając tymiankowo-kolendrowe Martini.

Do współczesnych bitterów dołączyły też jarzynowe jak krople selerowe (44% zawartości alkoholu) od Bittermens świetne do Krwawej Mary, czy ogórkowy (niewiele słabszy, bo 39%) bitter Bitter Truth idealny do Pimmsa. Producenci wydają się też konkurować na najlepszy (najmocnejszy?) bitter czekoladowy. Prawie każdy ma swoją wersję. Krople Ms Better’s Cholocate z 40% zawartością alkoholu są słodkie i korzenne. Scrappy’s Cholocate Bitters z 47,6% wychodzą ciężkie dębowe akcenty. Wszystkich przebija 53% Xocolatl Mole od Bittermens. Nawiązując do meksykańskich smaków jest mocno kakaowy, cynamonowy i korzenny. I idealnie współgra ze starszymi rocznikami rumu, whisky i tequili. „Bad ass bitch” (jak o sobie mówią) współczesnych bitterów jest zdecydowanie Ms Better’s.

 

W swoim wegańskim gospodarstwie w Kanadzie produkują maceraty, których nie brakowało w koktajlach dopóki ich tam nie dodano. Przykład? Ms Better’s Smoke And Oak Bitters, czyli dębowe krople o nucie dymu z cygara i miękkiej skóry. Albo bitter piołunowy. Albo z roślin rosnących u zbocza japońskiej góry Fuji, czyli z brzoskwiń, chryzantem, łopianu i cytrusowego yuzu. Czy, jak sami podkreślają „dla zdyscyplinowana sake”, Ms Better’s Strawberry Mah Kwan. Bitter z zielonych truskawek z dzikim pieprzem. Koktajle z użyciem ich maceratów jak Post Opium Daiquiri idą w kierunku haute couture sztuki barmańskiej zarówno pod kątem doboru składników, jak i techniki wykonania. Ale jak już to na początku zaznaczyli, grzeczni nie są.
Weganie podziękują im za to za bitter techniczny – Bitters Miraculous Foamer – który nie ma smaku, jednak dodanie trzech kropli do koktajlu tworzy pianę, dokładnie taką jak w klasycznych przepisach na piankę z białek. W pierwszym kroku wkrapla się 3 ml bittera do koktajlu i wstrząsa bez dodania lodu. W drugim, wstrząsa się jeszcze raz z lodem, przecedza do kieliszka przez sitko barmańskie i gotowe!

Natomiast rośliną przypominającą stokrotkę z żarówkowego słoiczka jest Acmella oleracea, nazywana znieczulecznikiem. Jej żucie powoduje ślinotok, drżenie języka oraz policzków i ich chwilowe znieczulenie. Londyński barman, Marian Beke właśnie ten efekt „drżenia języka” zamkną w małej butelce i zmieszał z pieprzem syczuańskim i trzydziestoma innymi ziołami. Efekt jest piorunujący! Wokół electric daisy, czyli elektrycznej stokrotki, zatopionej w 60% stężeniu alkoholu mieszają się smaki pieprzne, trawiaste oraz ziołowe i cytrusowe nuty. Beke poleca dodać kilka kropel bittera do domowej mrożonej herbaty. Bardziej porywająca jest jednak wersja Electric Earl z ginem, kordiałem z trawy cytrynowej i likierem z kumkwatów, którą podaje w The Gibson, swoim barze we wschodnim Londynie.

Tekst: Malgorzata Seruga, zdjęcia materiały prasowe

Poleć ten artykuł na Facebooku lub skopiuj link

Zobacz też podobne artykuły

Wszystkie wydania ust
Nasze przewodniki po miastach