29 listopada 202129 listopada 2021 LUDZIE, MIEJSCAPobudka ustamagazyn_admin Kosz na warzywa w mojej sopockiej kuchni opustoszał, po jego dnie turlają się zasuszone ząbki czosnku, zreumatyzowane końce ukurzonego imbiru. Po ekscytacji świętami i wybujałymi oczekiwaniami wobec obietnic sylwestrowej nocy została sucha piętka chleba, zielone igły na posadzce, płaszcz niewytrzepany z brokatu, zamrożone resztki. Jest piątkowy wolny ranek, może już nieco jaśniejszy niż poprzednie. Czas na targ. Kruche jeszcze zwycięstwo światła nad ciemnością, czas, w którym zaczyna przybywać dnia, a nocy ubywać. Odrobina nadziei, którą akcentowały najbardziej archaiczne pogańskie tradycje obłaskawiające bóstwa zbóż, pól i zbiorów, wróżące radość, urodzaj i zaklinające groźbę głodu.