Od progu wita nas uśmiechnięty od ucha do ucha Piotr, którego wygląd poniekąd tłumaczy zagadkową nazwę tego miejsca. Ma ona nawiązywać do kuchni roślinnej z czasów Jezusa, kiedy to jedzono zdecydowanie mniej mięsa niż dzisiaj. Brodaty Piotr zaprasza do jednego z pięciu stołów i opowiada o wszystkim, co Ewelina szykuje w kuchni. Nie dostajemy karty dań, lecz apetycznie brzmiącą propozycję przypadającego na dany dzień menu. Codziennie serwuje się tu co innego: w zależności od pory roku, sezonu na warzywa i owoce, pogody albo nastroju. W zimne dni zmarznięci goście na pewno uraczą się gorącą zupą, kiedy indziej ze smakiem zjedzą chłodnik w upalny dzień. Jeśli trwa sezon na szparagi cały dzień może być szparagowy – od śniadania, przez obiad i deser, po kolację. Wówczas bladym świtem – zanim którykolwiek Poznaniak zdąży zamarzyć o szparagach – Ewelina i Piotr jadą pod Poznań zaopatrzyć się w zapasy na cały dzień. Przywiązują dużą uwagę do tego, aby wszystkie produkty były świeże (nie korzystają z zamrażarki), od zaufanych dostawców oraz okolicznych producentów.
Zanim upłynie krótka chwila oczekiwania na posiłek, rozglądamy się dookoła. Prawie każdy mebel i element wyposażenia trafia do JE SUS(a) z innej parafii. Stoły, stołki, krzesła, fotele, wieszak, lampy, talerze, filiżanki ze spodkami, cukiernice – to perełki wyszukane na pchlich targach. Ewelina i Piotr wyszukują stare fotele, krzesła, taborety i odnawiają je u zaprzyjaźnionego tapicera. Blaty dwóch stołów pochodzą z biblioteki i nadal znajdują się na nich włączniki światła. Za barem rozrasta się kolekcja (mniej lub bardziej świętych) obrazków znoszonych tu przez gości i znajomych. Wszystko to łączy się ze sobą na zasadzie przekornego kontrastu i zarazem okazuje się nieprawdopodobnie spójne. Dzięki panującej tu atmosferze z każdą chwilą zaczynamy czuć się coraz bardziej jak w domu…
Tymczasem na stół trafiają przepięknie udekorowane talerze. Najpierw sycimy wzrok, następnie do naszego nosa docierają boskie aromaty, a już po chwili w ustach rozpływa się najcudowniejszy smak. Z każdym kolejnym kęsem wiemy doskonale, że ocieramy się o jeden z siedmiu grzechów głównych, a wtedy Piotr proponuje jeszcze kompoty z rabarbaru, lemoniady ogórkowe, pietruszkowe, jabłkowe, koktajle jarmużowe, truskawkowe itd… Kuszą świeżo upieczone, pachnące drożdżówki, baklavy jaśminowe, różane rachatłukum, puddingi z szałwii hiszpańskiej, tofurniki, bezy, wegańskie ciasta z jaglanymi kremami i wszystko czego dusza zapragnie. Ewelina i Piotr częstują gości chlebem, który sami wypiekają. Przygotowują również różne rodzaje mleka roślinnego, śmietanę i jogurty. (Mają też w planach wegańskie lody!) W ciągu dnia możemy natrafić u nich na pyszne zupy, omlety w smakowitym towarzystwie past, pesto i twarożków, kotleciki ziemniaczane, szaszłyki z tofu, gulasz z cieciorki i selera naciowego z ryżem jaśminowym i migdałami… Dzień można zacząć od dobrej kawy do owsianki, amarantuski, jaglanki… Mocną pozycją jest też tofucznica, ale nas uwiódł twarożek z nerkowców i pesto z rzodkiewki.
JE SUS powstało z chęci i potrzeby nakarmienia coraz większego grona przyjaciół, którzy zakochani w kuchni Eweliny cały czas przesiadywali u niej w domu. W końcu Ewelina i Piotr we dwójkę postanowili stworzyć miejsce, w którym każdy, kto ich odwiedza czuje domową atmosferę i ma wrażenie, jakby wpadł w odwiedziny do dobrych znajomych, którzy każdego chcą serdecznie ugościć i sprawić mu przyjemność. Co więcej – znakomicie im się to udaje! W tym przemiłym miejscu można nasycić wzrok, słuch i brzuch, ale oprócz tego i oprócz uśmiechniętych UST, otrzymujemy przede wszystkim strawę dla ducha. Niechętnie się żegnając, marzymy już o kolejnej wizycie w JE SUS.
Warto uważnie przyglądać się ich poczynaniom, planują bowiem wprowadzać zmiany i urozmaicenia – chcą poszerzyć kawowy asortyment, będą organizować warsztaty z kuchni wegańskiej, rozrasta się ich ogródek z warzywami i bóg jeden raczy wiedzieć, co nam jeszcze zgotują…
tekst: Joanna Bartosik, zdjęcia: Mateusz Piestrak
Zobacz też podobne artykuły
Nadzieja, pasja i bauhaus
Pamiętacie poznańskiego Je Susa, który przez kilka lat serwował wspaniała roślinną, autorską kuchnię na Taczaka? Mamy dobre wieści. Je Sus powraca w nowej odsłonie. Tym razem ma kobiecą twarz Nadziei, jest prowadzony przez Ewelinę Gracz, a autorką pięknego minimalistyczno-bauhausowego wnętrza jest Agnieszka Owsiany. Odwiedziliśmy Nadzieję i spotkaliśmy się z obiema paniami, by dowiedzieć się jak
# Agnieszka Owsiany, BAUHAUS, Concordia Design, Ewelina Gracz, Nadzieja, Poznań, restauracjiaPrzewodnik po Warszawie
Od pierwszego numeru UST, w którym prezentowaliśmy Berlin, i drugiego, gdzie pojawił się Poznań, opublikowaliśmy już 21 przewodników po miastach w Polsce i za granicą. Nie było wśród nich dotychczas Warszawy, choć odpowiedni bedeker jej się należy, a tutejsze miejsca znamy świetnie – ze wszystkimi ich niuansami; nie raz obserwowaliśmy jak powstają, znamy ich zawikłane
#BESTIA
Rodrigo Larios, mój eks-szwagroszczak, to prawdziwa bestia – tyleż w sensie metaforycznym, co quasi-dosłownym. Ta impulsywna, radykalna, obdarzona potężną posturą i płomiennym spojrzeniem alfa od lat mieszka w meksykańskiej selwie i tam realizuje swoje architektoniczne fantazje. Tworzone przezeń kuriozalne konstrukcje przypominają gniazda gigantycznych insektów. Jak każdy „szalony” architekt, Larios bez skrępowania operuje skalą: living room
#ZIEMIA WODA 6. Atomy smaku.
Smak to złożony temat. Nie tylko z punktu widzenia konsumpcyjnej przyjemności, ale również z perspektywy jego chemicznego skomplikowania. Niestety fachowa wiedza na ten temat często jest niedostępna nie tylko zwykłym zjadaczom chleba, ale również kucharzom. W Food Think Tank smak jest rozłożony na czynniki pierwsze, najpierw przez szefów kuchni, a potem – bardziej dosłownie –
# Food Think Tank, Ziemia Woda