JEMY, MÓWIMY, CAŁUJEMY
LUDZIE, WYDARZENIA

Astral i monolit

Alicja obroniła w maju doktorat na wrocławskim ASP, na Wydziale Ceramiki i Szkła      . „To była praca o nowych kontekstach rzemiosła i wiedzy ucieleśnionej – tłumaczy USTOM – Czyli dokładnie o tym, co my tutaj w kreatywnym kampusie DesignNature w Sobolach robiliśmy. Przez 2      miesiące prowadziłam w galerii Dizajn BWA Wrocław pracownię, wystawa powstawała na oczach widzów. Obiekt rzeźbiarski czy kubek -proces jego powstawania jest dla mnie najważniejszy, najciekawszy. Projektując czy rzeźbiąc w decydującym stopniu korzystam z wiedzy płynąca z mojego ciała i intuicji. Podążam za nimi. Tocząc siłę biorę z bioder zamiast nadwyrężać ręce. Materiału uczę się bezpośrednio go doświadczając. Kluczem jest uważność.

 

Rzemiosło to nie tylko produkt, ale i droga, która do niego prowadzi. To opowieść o budowaniu relacji. Kiedy daję komuś w prezencie albo sprzedaję moją czarkę, to nie jest tylko pojemnik na wodę – to moja historia, odciski rąk, moje umiejętności, mój czas i praca. Wiedząc to użytkownik widzi produkt pełniej, co sprzyja powstawaniu więzi i nabieraniu szacunku, zarówno do przedmiot jak i połączonych z nim ludzi. W dzisiejszych czasach potrzeba nabywania jest dużo ważniejsza niż samo posiadanie. Człowiek nie zdąży zobaczyć dokładnie jednego obiektu i już bierze następny”. Według Alicji, jeśli skoncentrujemy się na jakości i będziemy budować świadomość – wtedy uda nam się wyhamować bezmyślną konsumpcję.

„Mam takie swoje powiedzenie, które w Sobolach powtarzałam      wiele razy – opowiada – Jakość musi być widoczna. Jeśli to zrozumiemy, będziemy w stanie zatrzymać się, dać sobie i przedmiotom więcej czasu. Rzemiosło jest o relacjach, zaufaniu, jakości i czasie. Kiedy toczymy z gliny musimy być cierpliwi i uwzględnić wiele etapów. Po wytoczeniu i ukształtowaniu, przed włożeniem do pieca glina musi wyschnąć, bo za wcześnie włożona do pieca popęka. To tak jak z whisky. Trzeba poczekać, żeby osiągnąć właściwy smak. Nie ma drogi na skróty”.

 

W Sobolach Alicja przygotowała serię glinianych naczyń wykonanych z terakoty, gliny pozornie nieszlachetnej, bardzo podstawowej,      naturalnej kopaliny. Naczynia noszą wyraźne znamiona dotyku artystki, są delikatnie zdeformowane. Ich unikatowość i niepowtarzalność wyraża się w liniach odkształceń, które wyszły spod jej ręki. To działanie było celowe i miało pokazać, że z najprostszych składników można stworzyć wyjątkową jakość. A eksperyment czy błąd są ważne w procesie twórczym. Balansujące pomiędzy abstrakcją a użytkowością obiekty, nabierają swojej mocy poprzez działanie ognia (fizycznego) i wirtuozerii, kunsztu (symbolicznego). Bo moc, o której opowiadają płynne linie formy, to historia o przenikaniu się jakości, wieloletnim doświadczeniu i ciągłej fascynacji swoim rzemiosłem. „Kiedy bierzesz do ręki jedno z tych naczyń, możesz poczuć jakbyśmy sobie podawały rękę, znajdujące się na nich linie to dosłownie moje odciski palców” – zapewnia Alicja.

 

 

Jacek Poremba, jeden z najbardziej znanych polskich fotografów, stworzył serię zdjęć, w których starał się przekazać jaką wartością jest sztuka rzemieślnicza. „Od niemal pierwszych chwil, gdy chwyciłem za aparat, uważałem siebie za rzemieślnika i tak też niezmiennie o sobie myślę oraz mówię do dziś. W swojej rzemieślniczej pracy staram się znaleźć balans między jej usługowością a nieskrępowanym niczym poza moją wyobraźnią tworzeniem. Ten balans staje się kunsztem rzemieślniczym, a nie tylko wytwarzaniem. Kiedy finalne produkty noszą piętno ich Twórcy, a nie maszyn i narzędzi, dzięki którym powstały, dzieła nabierają znaczenia” – komentuje Jacek. W kampusie DesignNature w Sobolach przygotował instalację, która odpowiednio oświetlona na zdjęciach emituje ciepłe, pomarańczowe światło.

 

Powstał pewnego rodzaju monolit, wyróżniająca się z obłości natury forma. „Nawiązania do Odysei Kosmicznej Kubricka są nieuniknione – konkretnie do sceny z małpami, które budzą się i dostrzegają coś nowego w ich naturalnej przestrzeni, coś co kompletnie tam nie pasuje. Wpadają w szał, boją się, ale wkrótce łagodnieją, zaczynają zbliżać się do tego obiektu, dotykać go, poznawać. A na końcu się do tego przytulają. Lubię to nawiązanie! Ale ta praca kojarzy mi się też z rzeźbami Richarda Serry, który na przykład w Katarze, na pustyni wbił w ziemię 20-metrowe bloki, monolity. Pustynia, natura i nagle taka ludzka interwencja, jakby coś gigantycznego spadło z kosmosu. A pomarańczowy kocham, to mój ulubiony kolor! – wyjaśnia Jacek – Ładnie nawiązuje do koloru The Balvenie. I zresztą tu wokół było wszystko, co jest w tej whisky: zboże, woda, drewno, słońce. W takich sceneriach fotografowałem moją instalację. Takie małe, pomarańczowe UFO – w pięknych sobolskich okolicznościach natury. Plus nasza artystyczno-rzemieślnicza praca, wymiana. To był dobry czas!

 

 

 

Zobacz też podobne artykuły

Wszystkie wydania ust
  • nr 29

  • nr 28

  • nr 27

  • nr 26

  • nr 25

  • nr 24

  • nr 23

  • nr 22

  • nr 21

  • nr 20

  • nr 19

  • nr 18

  • nr 17

  • nr 16

  • nr 15

  • nr 14

  • nr 13

  • nr 12

  • nr 11

  • nr 10

  • nr 9

  • nr 8

  • nr 7

  • nr 6

  • nr 5

  • nr 4

  • nr 3

  • nr 2

  • nr 1

Nasze przewodniki po miastach
  • Kraków

  • Lizbona

  • Polskie góry

  • Bangkok

  • Lato

  • Kioto

  • Mediolan

  • Singapur

  • Warszawa

  • Warszawa

  • Berlin