Pamiętasz swoje pierwsze zdjęcie?
Oczywiście! Były to czarno-białe fotografie mojego taty z naszym psem i moją siostrą. Do dzisiaj, gdy czasami na nie trafię, uważam je za wyjątkowe. Pamietam również, jakim aparatem je zrobiłam. Był to analogowy aparat Canon, który pomógł mi kupić mój przyjaciel, fotograf Adam. Kosztował około 300 złotych w internecie, ale w tamtym czasie nie byłam w stanie samodzielnie go sfinansować.
Kiedy zdecydowałaś się, że fotografia to to, czym chcesz się zajmować?
Od najmłodszych lat czułam w sobie silną potrzebę twórczego wyrażania się, jednak przez długi czas nie mogłam znaleźć swojego medium. Dopiero po przeprowadzce na Islandię zauważyłam, że mam pewien potencjał w fotografii. Od tego momentu zaczęło się robić poważnie.
Uczyłaś się gdzieś, u kogoś?
Jako nastolatka wielokrotnie pozowałam swoim przyjaciołom fotografom, co pomogło mi wcześnie oswoić się z obiektywem, ale sama przez długi czas nie odważyłam się złapać za aparat. Nie posiadam formalnego wykształcenia w dziedzinie fotografii, ale ukończone studia z historii sztuki nauczyły mnie wrażliwości na kompozycje i kolorystykę.
Twoje zdjęcia są bardzo zmysłowe, obfitują w ciało, ukazują plastyczną wrażliwość. Widać, że ciało jest dla ciebie materiałem, z którym lubisz pracować.
Lubię nadawać ciału geometryczne formy.
A najczęściej jest to ciało kobiece.
Z kobietami pracuje się łatwiej, nie maja problemu żeby uruchomić tą zmysłową komórkę w swoim ciele. Nawet jeśli dopiero co poznaliśmy się na sesji. Mam wrażenie, ze aby mężczyzna dał mi się sfotografować w momencie, którym czuje się zmysłowo musimy znać się znacznie lepiej i dłużej.
Co ciekawe, dosyć często pozujesz sobie sama, nawet jeśli trudno cię rozpoznać. Zastanawiam się, czy wynika to z wygody, spontaniczności czy słabości do autoportretu?
Wiele moich zdjęć powstaje podczas podróży, również tych, które odbywam solo. Czasami moje pozowanie wynika z pragmatycznego wyboru, ale częściej jest to intencjonalne działanie. Znam swoje ciało, wiem, czego potrzebuję do zdjęcia i jak z nim pracować. Ponadto, pozwalają mi na eksplorację bardziej ryzykownych sytuacji, z nadzieją na uzyskanie lepszego kadru. Prawdopodobnie nie poprosiłabym modelki o to samo.
Co cię inspiruje i pobudza do zrobienia zdjęcia? Jak opisałabyś ten impuls?
Lubię zdjęcia, które wychodzą poza utarte ramy. Chciałabym, aby każda fotografia była dla widza czymś innym, aby odkrywał w niej szczegóły, których ja sama nie dostrzegłam. Zawsze fascynowało mnie nieoczywiste podejście do tematu. Im bardziej nietypowo, tym lepiej. Ponadto, staram się unikać już impulsywnego fotografowania. Każde zdjęcie jest dla mnie procesem. Przykładam dużą wagę do rekwizytów, lokacji i castingu.
Mieszkasz poza Polską, najpierw przez 5 lat na Islandii, a ostatnio w Berlinie. Dlaczego właśnie te miejsca? Czy wybierasz je ze względu na ich fotogeniczność?
Kiedy wyjeżdżałam do Islandii, nie wiedziałam jeszcze, że będę zajmować się fotografią profesjonalnie. Wyjazd był raczej częścią procesu usamodzielniania się w dorosłym życiu, niż artystycznym wyborem. Teraz, gdy myślę o Islandii, uświadamiam sobie, że prawdopodobnie nigdy nie zostałabym fotografką, gdyby nie ten wyjazd. Po pewnym czasie jednak moje ambicje przerosły granice tej wyspy i poczułam potrzebę zmiany. Na razie Berlin łączy w sobie to, czego obecnie potrzebuję: bliskość Polski, swobodną i kreatywną atmosferę oraz ciągłą stymulację do działania.
Pracujesz w świecie mody, lifestyle’u i reklamy. Jednak chyba najbardziej satysfakcjonujące dla ciebie są projekty autorskie. To wymagające sytuacje trzeba samemu znaleźć lokację, modela i innych współpracowników, zainwestować własne pieniądze i energię. Zmobilizować ekipę. To trudne, ale Ty sie nie zrażasz.
Oczywiście! Nie ma nic bardziej satysfakcjonującego niż swoboda twórcza. Uważam, że wtedy powstają moje najlepsze prace. No i lubię wyzwania! A takie sesje to dobry trening dla zrozumienia specyfiki pracy. Poza tym na zdjęciach ciagle poznaję nowych ludzi, z którymi czasem zawiązuje przyjaźnie również poza biznesowe.
Właśnie dosłownie kilka dni temu pokazywałaś swoje zdjęcia na wystawie w Berlinie, wszystkie sprzedały sie niemal od ręki. Widziałam, że satysfakcja byłą ogromna.
Absolutnie się tego nie spodziewałam. Myślę, ze energia wydarzenia i możliwości zobaczenia zdjęcia w wydruku i ramie sprawiły, że zdjęcia stały się obiektem pożądania wśród kupujących. Ja każde zdjęcie traktuje bardzo osobiście, wiec gdy ktoś widzi w nich wartość nie tylko finansową, ale i emocjonalną to sprawia mi to ogromną satysfakcję.
Masz ulubione zdjęcie wśród tych które pokażesz w Warszawie?
Dokładnie to samo, które było najpopularniejsze na wystawie w Berlinie. Autoportret z Meksyku. Lubie jego energię i melancholię.