– Mamy tu dostępnych około 60 etykiet, które rotują, bo ciągle spotykam się z zaprzyjaźnionymi winiarzami i dystrybutorami. Kiedy tylko mają coś nowego, odzywają się bezpośrednio do mnie, więc jesteśmy na bieżąco – zapewnia Marcin. Przez pierwszy miesiąc funkcjonowania baru właściwie z niego nie wychodził. – To bardzo ważne – tłumaczy – bo i goście, i obsługa podświadomie czują, że właściciel jest na pokładzie. Udało nam się zresztą zwerbować fantastycznych ludzi do obsługi, zafascynowanych winem, oddanych pracy, znających się na rzeczy. Ciągle ich szkolimy, motywujemy, żeby pogłębiali swoją winiarską wiedzę. Mówi, że brakowało mu w Warszawie nowoczesnego baru z winami. Że mamy miejsca za bardzo wyluzowane, bez profesjonalnej obsługi czy ciekawej oferty, albo że jest w drugą stronę: za drogo, za bardzo zadarty nos. – Ludzie się takich miejsc boją, czują się niepewnie. A u nas są dobre wina, przystępne ceny i, co najważniejsze, jesteśmy w stanie o każdej butelce coś opowiedzieć. To jest bardzo wdzięczna praca. Bardzo lubię to robić, bez tej cechy zresztą nie da się być sommelierem. Tytus od początku wiedział, czego mu brakuje na rynku, dlatego miał jasno sprecyzowany pomysł. Chciał, żeby tak jak w przypadku wytwórni, mocno było widać jego rękę, osobistą selekcję. – To nie jest plan biznesowy na trzy miesiące czy pół roku. To jest długofalowa wizja!
Wiem, że musimy zaprzyjaźnić gości z naszym miejscem, przyzwyczaić, że można do nas wpaść zarówno po butelkę wina na wieczór – na wynos, jak i na miejscu wypić kilka kieliszków wyjątkowych win. Stali goście są dla nas najważniejsi. Wiemy, że o nich musimy zawalczyć. Co im Tytus proponuje? To musi być wino charakterystyczne, które się czymś wyróżnia, o którym się da coś opowiedzieć. – Czasem nie mogę się powstrzymać, testuję jakąś butelkę i wiem, że muszę ją mieć dla moich gości. Tak było z chilijskim syrah, które zauroczyło mnie intensywnym smakiem. Podobno najpierw było bardzo oborowe, ale dystrybutor przytrzymał je pół roku w piwniczce i pojawiła się wspaniała jeżyna w śmietanie! Skąd ona się tam wzięła, do dziś nie wiem, skoro tam nie ma żadnej beczki – dziwi się Grabski i wymienia kolejne butelki z Francji, Hiszpanii, Portugalii, Austrii, Moraw, Słowenii, Włoch. Widać też etykiety z Nowego Świata: Kalifornii, Nowej Zelandii, Australii, RPA, Chile. – No i mamy mocną lokalną reprezentację, w końcu w Polsce jest już ponad 300 winnic – mówi z ekscytacją właściciel.
Jest z czego wybierać! Przebijając kapsel gwoździem i specjalnym młotkiem, otwieramy „mętnego szampana”, jak nazywa go Tytus, czyli Hibernal Sur Lie z Winnicy Dwórzno od Wiktora Gowina. Jest robiony metodą Merreta, która mówi o doprowadzaniu do wtórnej fermentacji w butelce przy udziale dodanych drożdży (funkcjonowała długo, zanim wdowa Clicquot opracowała metodę degorżacji, czyli oczyszczania szyjki z osadu). W nosie grejpfrut, jabłko, lekka brioszka. Kremowe, cieliste, okrągłe, gładkie, bardzo nowoczesne. Świetne. – Kupiłem cały nakład! – ekscytuje się Tytus. – Albo Czerwona Pomarańcza z Winnicy Miłosz. To unikat na skalę światową: młody pinot noir powtórnie macerowany na skórkach traminera i pinot blanc. Niefiltrowane, bardzo delikatne, owocowe, kolor ciemnego rosé. Należy wypić w ciągu miesiąca. W Winem Powiśle można też coś przekąsić. Świeże bliny przyjeżdżają raz w tygodniu z Francji, na miejscu są serwowane z taramą (pastą z ikry dorsza). Można zamówić oliwki, wybór serów i wędlin. Jest rillettes z kaczki z korniszonem albo ser Saint -Félicien podany na ciepło z bagietką. Małe supersmaczne przekąski idealnie pasujące do wina stworzył Pook, fotograf i szef kuchni, przyjaciel Tytusa. Czasem można trafić tu na degustacje i blind testy – warto zarezerwować miejsce dla siebie, swoich przyjaciół albo współpracowników. Kiedy sączymy Sur Lie, Tytus rzuca: – Tak jak w przypadku hip- -hopowych płyt i muzyki, chcemy być takim autorskim butikiem, czasem antykwariatem. Pozyskiwać wyjątkowe, autorskie wina, które będą dostępne tylko u nas. To jest nasza misja i idea. Hip -hopowcy zaczynają już rapować o winie (sprawdźcie kawałek „Wino” Mięthy, którego Tytus jest wydawcą, oraz instagramowy profil ASM – A State of Mind skandynawskiej formacji, gdzie znajdziecie hip -hopowe recenzje winiarskie). My już jesteśmy fanami, mamy nadzieję, że i wam się spodoba.
Winem Powiśle ul. Tamka 37, Warszawa
www.instagram.com/winem_powisle
Tekst: Monika Brzywczy Zdjęcia: Paweł Ośka
Poleć ten artykuł na Facebooku lub skopiuj link