JEMY, MÓWIMY, CAŁUJEMY
LUDZIE, MIEJSCA

Beaujolais – wino dla niecierpliwych?

Beaujolais nouveau narodziło się w latach 50., wykorzystując tradycyjną datę dnia Świętego Marcina, która w wielu krajach europejskich jest związana z zakończeniem roku winiarskiego i wypuszczeniem na rynek „nowego wina”. Beaujolais stworzyło z tej tradycji markę własną. Beaujolais nouveau stanowi obecnie ponad 20% produkcji winnic w tym rejonie. Co roku, na całym świecie wypija się ponad 160 000 hektolitrów tego młodego wina.

Rozpędzona machina marketingowa przyniosła również pułapki konsumenckie, zdarza się, że wino pod tą banderolą niekoniecznie musi być jakościowe. Mogło powstawać w pośpiechu, poganiane wizją zarobku. Udałam się do Francji, do regionu z którego pochodzi najsłynniejsze młode wino. Do winnic zlokalizowanych na południe od Mâcon, a na północ od gastronomicznej stolicy Francji Lyonu, aby przyjrzeć się czy ma on do zaoferowania więcej niż tylko pijalne kilka tygodni po zabutelkowaniu wina?

Bazę kontaktów zbierałam pracując we francuskim bistro Levan w Londynie. O najlepszych współcześnie producentów wina w Beaujolais pytałam wystawców na targach win francuskich oraz kluczowych dostawców serów i charcuterie w Londynie. I tak powstał plan mojej podróży.       

Przekonałam się o tym, że tych kilkanaście winiarskich wiosek, w których uprawia się wino z lokalnego szczepu gamay to mekka win organicznych. Nieoficjalnym, ale istotnym centrum propagowania produkcji win bez zewnętrznej ingerencji i bez udziału pestycydów. Zanim jeszcze było to modne. Charakteryzuje je delikatnie czerwona barwa – typowa dla popularnej w tym regionie – suchej fermentacji węglowej. Technika ta zakłada, że w zamkniętej kadzi niezgniecione, całe grona fermentują bez dostępu powietrza. Jest to etap nazywany również maceracją.

 

 

Kiedy po II wojnie światowej pestycydy “chroniły” plantacje i uprawy w całej Europie przed szkodnikami, producenci wina Beaujolais agitowali na rynku amerykańskim o powrót do upraw naturalnych, pozbawionych chemii. Amerykańskiego rynku nie zmienili ale za pośrednictwem importera o imieniu Kermit Lynch, wprowadzili na niego organiczne wina Beaujolais.

 

Na ten wizerunkowy sukces zapracowali pionierzy win organicznych w regionie, mi.in. Marcel Lapierre, Guy Breton, Jean Foillard, Jean-Paul Thévenet, Jean – Jacques Robert i Joseph Chamonard. Ci ikoniczni winiarze postawili niewidzialny pomnik, który do dziś uznaje wielu młodych winiarzy z wiosek Beaujolais, wierząc, że wino nieinterwencyjne to dziedzictwo ich regionu. Natomiast pierwsze organiczne Beaujolais wytworzone zostało przez wspomnianego winiarza – Marcel Lapierre – w 1984.

 

Bo właśnie lata 80. to ruch win naturalnych we Francji, który miał również swoje oparcie w przedstawicielach świata nauki. Na uwagę zasługują osiągnięcia biologa, badacza i znawcy wina o imieniu Jules Chauvet. To specjalista w zakresie roli drożdży, kwasowości i temperatury w procesach fermentacji oraz wspomnianej maceracji węglowej. Jego uczniem był Jacques Néauport, który w ciągu siedmiu lat odwiedził ponad dwa tysiące francuskich winnic. Współpracując z winiarzami z Beaujolais oraz innych regionów winiarskich, odpowiadał za powstanie milionów butelek wina bez żadnych dodatków chemicznych.

 

Niesłusznym byłoby wskazanie Beaujolais jako “samotnej wyspy” w krzewieniu i podtrzymaniu tradycji win organicznych, natomiast ruch win naturalnych, propagowany w całej  Francji miał swoją mocną reprezentację właśnie w tym regionie.

 

 

Odwiedziłam zatem winiarnię Guy Breton, największą z tych, do których udało mi się dotrzeć. Każde z jej eleganckich win powstaje niezmiennie bez żadnej chemicznej interwencji i mimo, że jest jedną z najbardziej rozpoznawalnych producentek win na świecie, nie ma szyldu ani systemu do rezerwacji spotkań. Przesympatyczna Jess, która zajmuje się wizerunkiem winnicy, do wspomnianej już listy dodała jeszcze dwa ważne nazwiska: Yvon Métras i Jean Cloude Chanudet. Każdy z nich cieszy się wielkim uznaniem, natomiast ja postanowiłam odszukać tych, którzy tworzą współczesną, drugą falę win organicznych Beaujolais.

 

Weryfikując listę poleceń trafiłam do domu czworga rodzeństwa prowadzącego Domaine Thillardon. Którzy na dzień przed moim przyjazdem wydali wielkie przyjęcie z okazji przeciśnięcia ostatniej partii winogron 2023. Wielka celebracja w plenerze zebrała prawie 100 winiarzy z regionu. Był tylko jeden niepisany warunek pojawienia się na liście gości – wierność zasadzie produkcji win drogą naturalną. Rodzeństwo mieszka w domu, otoczonym przez pola krzewów gamay. Winogrono rośnie po dwóch stronach wzniesienia dając w efekcie dwa zupełnie różne smaki wina. Jedno spokojniejsze i eleganckie drugie bardziej zmineralizowane i buzujące. Obydwa wspaniałe.

 

W domu rodzeństwa na ścianie widnieje stare zdjęcie dziadka, który degustuje Beaujolais. Liczyłam, że był on prekursorem winiarskiej tradycji w rodzinie, co dobrze wyglądałoby w tym artykule, lecz w rzeczywistości był on po prostu miłośnikiem picia wina. Tylko tyle a może aż tyle. Nie zapomnę tych win, ani tej wizyty. Otwartości rodzeństwa do prezentacji efektów swojej ciężkiej pracy, tego jak zbudowaliśmy prowizoryczne miejsce do robienia zdjęć butelek na tle winorośli i jak próbowaliśmy się porozumieć nie władając wspólnym językiem.

 

Szlak wyznaczony listą poleceń zawiódł mnie w kilka kolejnych, niezwykłych miejsc. Tak poznałam Sébastien Congretel i jego L’epicerieux. Poczęstował mnie swoim idealnie zbalansowanym, również mineralnym Beaujolais. Wspólnie uznaliśmy, że to wino dojrzewa jak człowiek i ma zupełnie inny charakter kiedy raczkuje, kiedy osiąga pełnoletniość i kiedy jest już w pełni “dorosłe”. To od konsumentów zależy kiedy zechcą je otworzyć ale oś czasu akurat dla tego szczepu jest bardzo dynamiczna. Mawia się, że leżakujące dłuższy czas zbliża się charakterem do pinot noir.

 

 

Sébastien przejął produkcję po swojej utalentowanej żonie Charlotte, która czuła się w pracy z winogronami spełniona ale samotna – brakowało jej pracy z ludźmi. Więc płynnie przejęli od siebie obowiązki. Mój kolejny gospodarz, jest wysoce ortodoksyjny w zakresie procesu powstawania wina. Być może nauczył go tego biodynamik Juliena Sunier, u którego pobierał lekcje. Jego nadrzędna maksyma brzmi “żaden z etapów nie może być sprzeczny z naturą”.

 

Jeśli uda Wam się gdzieś trafić na jego wina to nie tylko macie spore szczęście, ale też okazję do poznania bardzo pojemnego oznaczenia, na etykietach francuskich win. Onaczenie “Vin methode Nature” obok kontretykiety to gwarant organicznej produkcji i poszanowania praw osób partycypujących w procesie, w tym również praw kobiet. Autor L’epicerieux przestrzega również przed złym wyborem Beaujolais. Produkowanym w przeciwnym nurcie do produkcji organicznej, która na fali popularności szczepu i regionu może się sprzedać i rozczarować. Zdaniem Sébastiena, jednym z drogowskazów wyboru może być etykieta. Klasyczna, ale z lekkim, współczesnym twistem.

 

 

Wyjątkową etykietę z trzema sardynkami (Les Sardines), stworzoną przez owianego lokalną sławą grafika, sommeliera, pasjonaty wina Danisa Pasiet, posiadają wina, które powstają już poza apelacją Beaujolais, na granicy z Burgundią, wina braci Denogent. Ich ojciec, Robert był pionierem produkcji organicznych win białych w regionie więc będąc w Beaujolais warto więc mieć na uwadze, że powstają tu również fantastyczne wina białe, produkowane już z klasycznego szczepu chardonnay.

 

 

Takich miałam okazję spróbować właśnie u braci Antoine i Nicolas. Winnicy pilnuje groźnie wyglądający pies, który w praktyce jest łasy na głaskanie, a bracia są przemiłymi gospodarzami. Wizerunek trójki znajdziecie w zakładce kontakt na stronie producenta. W winnicy panuje radosna atmosfera i duża otwartość na dzielenie się wiedzą. Wina z tego regionu cechuje wyrazista kwasowość, a kunsztem producentów jest złapanie jej szczytowego momentu w którym kwasowość się urywa przechodząc w aksamitny finisz.

 

 

Wędrując dalej na północ od Lyon trafiłam do zlokalizowanej już w części południowej Burgundii – Maison Valette – perły regionu. Nie są to co prawda wina Beaujolais ale ich jakość jest niespotykana. Właścicielka winnicy wraz z mężem kultywuje filozofię organicznych upraw, a co ciekawe ze względu na własne zamiłowanie do zwierząt, nie wykorzystuje koni do pracy w winnicy – i ten, często utożsamiany z produkcją win organicznych aspekt – bojkotuje. Nie zapomnę zakurzonej butelki chardonnay z 2014 roku, którą specjalnie  dla mnie otworzyła.

 

 

 

Każde z odwiedzonych miejsc mnie zachwyciło, natomiast wizyta w kolejnej winnicy to było spotkanie ze sztuką, nieokiełznaną kreatywnością, która tworzy wina kompletne ale lekkie. Pokochał je Paryż, a po nim cały świat. Silvere Trichard co roku wygrywa nieoficjalny, lokalny konkurs na najlepsze Beaujolais nouveau. Produkuje zarówno młode jak i dojrzałe Beaujolais znane pod nowoczesną etykietą Sèlènè. Jego twórczość winiarska stale ewoluuje o czym było mi dane wysłuchać podczas wspólnych godzin spędzonych z nim i jego uroczą rodziną. Degustując i rozprawiając nad wyższością sera Reblochon nad innymi serami w klasycznej zapiekance Tartiflette.

 

 

Po fali popularności Sèlènè zapragnął produkcji win bardziej kompleksowych i wymagających. Takie będzie m.in. wino, które tworzy ku pamięci swojego zmarłego przyjaciela. Z myślą niesienia pomocy jego rodzinie zaopiekował się pozostałymi po nim winoroślami wyjątkowego szczepu gamay teinturier. Każda z kompozycji jakiej było mi dane spróbować u Silvere to był najlepszej klasy koncert rokowy. “Rockman” winiarstwa, tak go zapamiętam, a Was zachęcam do wypatrywania jego win w każdej szerokości geograficznej.

Nie wszędzie udało mi się dostać tak jak np. do winnicy Domaine Chapel, prowadzonej przez parę Amerykanów, którzy wybrali sobie wymagający teren do uprawy, ale ciężką pracą i imponującymi efektami zaskarbili sympatię i uznanie. Niektóre wizyty były też zdecydowanie za krótkie, jak ta w malowniczo położonej winnicy Jean-Claude Lapalu, w której dziś to wnuczka z zapałem opowiada o trwającym kilkanaście godzin, powolnym procesie przeciskania winogron drogą naturalną. Szczęśliwcy natomiast – w tym ja –  mają szansę uścisnąć rękę nieustannie działającego w winnicy Pana Lapalu.

 

Beaujolais cierpliwym odpłaca z nawiązką, a tych niecierpliwych zadowoli wspaniałym Beaujolais nouveau, które można zakupić w całej szerokości geograficznej świata. Natomiast lokalne perełki, są produkowane przez zapalonych winiarzy w niewielkich ilościach, na użytek własny oraz potrzeby lokalne – w tym zaopatrzenie miasta Lyon. Może zatem warto rozważyć jesienią podróż w te rejony. Poczujecie się tu  “jak w domu”, ponieważ winnica i dom to zespolone ze sobą części winiarskiego krajobrazu, przynajmniej w tej części starego kontynentu.

 

 

Lista polskich dostawców wspomnianych win:

 

  • Domaine Lapierre / Winoblisko
  • Jean Foillard / Wolne Wina
  • Jean-Claude Lapalu / Wolne Wina
  • Maison Valette (Burgundia/Mâconnais) / Winoblisko
  • Sylvère Trichard / Séléné / Rascal

 

inni polecani dostępni w Polsce:

  • Laurence Liatard / Rémi Dufaitre / Winemates
  • Jean-Paul Brun / Terres Dorées / Deliwina
  • Michel Guignier / Naturaliści

Tekst i zdjęcia: Aneta Zabiegała

Podziękowania dla Lechosława Olszewskiego, znawcy i pasjonata wina. Wykładowcy WSET, związanego m.in. ze SPOT Poznań.

Zobacz też podobne artykuły

Wszystkie wydania ust
  • nr 29

  • nr 28

  • nr 27

  • nr 26

  • nr 25

  • nr 24

  • nr 23

  • nr 22

  • nr 21

  • nr 20

  • nr 19

  • nr 18

  • nr 17

  • nr 16

  • nr 15

  • nr 14

  • nr 13

  • nr 12

  • nr 11

  • nr 10

  • nr 9

  • nr 8

  • nr 7

  • nr 6

  • nr 5

  • nr 4

  • nr 3

  • nr 2

  • nr 1

Nasze przewodniki po miastach
  • Kraków

  • Lizbona

  • Polskie góry

  • Bangkok

  • Lato

  • Kioto

  • Mediolan

  • Singapur

  • Warszawa

  • Warszawa

  • Berlin